Wczoraj było tak wiosennie.
Dziś rano wszytko było zasypane śniegiem. Cóż, wiadomo jak jest w marcu. Dlatego niedługo przedstawię Wam przepis przypominający letnie słońce: tartę z domowym pesto i pomidorkami koktajlowymi. Póki co, ze względu na obowiązki, zostawiam Was z przedsmakiem.. Teraz jednak, zapraszam na pesto.
Pozdrawiam serdecznie!
Pierwszy raz jadłam pesto we Włoszech, jednak niezbyt mi smakowało. Przywiozłam ze sobą słoiczek, który czekał na „Specjalną okazję” tak długo, aż skończyła się data ważności. Jednak wczoraj, kiedy przeglądałam książki kucharskie, zobaczyłam tartę z pesto i po prostu nie mogłam się powstrzymać!
Pesto które przygotowałam nie jest klasycznym pesto, ale raczej „Wariacją na temat”.
Jako „masy zielonej” użyłam bazylii i rukoli, dzięki czemu jest nieco ostrzejsze niż bazyliowe. Orzeszki pinii zastąpiłam prażonymi orzeszkami włoskimi. Efekt? Nadal jest pysznie!
Moja wariacja na temat pesto.
na mały słoiczek.
garść bazylii
garść rukoli
50 g tartego parmezanu (lub podobnego, dojrzewającego, ostrego sera. W końcu to wariacja:))
garść podprażonych na patelni orzechów włoskich
3 ząbki czosnku
50 ml oliwy (można więcej)
sól i pieprz do smaku
Do blendera wrzuciłam liście bazylii i rukoli, parmezan, orzechy włoskie, czosnek i oliwę. Posiadam także moździerz, jednak nie miałam ochoty na dłuższą zabawę:)Zmiksowałam tak, by powstała w miarę jednorodna masa. Doprawiamy solą i pieprzem. Można przechowywać w lodówce, polane obficie oliwą, przez około tydzień. Jednak niedługo zaproponuję Wam tartę z pesto, do przygotowania której wykorzystałam całą porcję (i nie żałuję!). Smacznego!
Smacznego!