Spis treści
W jaki sposób prawidłowo dbać o suchą skórą? Jak ukoić cerę przesuszoną z powodu warunków środowiskowych (ogrzewanie, wiatr, zima)? Poznaj schemat pielęgnacji, który sama stosuję i który jest mieszanką metod naturalnych z surowcami bardziej zaawansowanymi (np. antyoksydantami jakości kosmetycznej). Wystarczy Wam kilka prostych składników, żeby doprowadzić skórę do porządku!

Jak radzić sobie z suchą skórą?
Jeśli macie przesuszoną skórę, na pewno próbowaliście ją już nawilżyć, to jest nieomal instynktowny odruch. Inna sprawa, że niekoniecznie skuteczny. Gdyby tak było, nie mielibyśmy problemów z przesuszeniem. Ja Wam proponuję inną drogę. Spróbujcie buzię porządnie natłuścić. Dlaczego?
Po pierwsze bezpośrednio pomaga ukoić twarz. Dla skóry mocno podrażnionej nawet delikatny krem nawilżający może być szczypiący i wywoływać zaczerwienienie. Wiem, że tak jest nie tylko u mnie, wiem, że dziewczyny używały kremów z mocznikiem i cudów nawilżających, które je tylko podrażniały w skrajnej sytuacji. Wychodzę z założenia, że najpierw trzeba doprowadzić skórę do jako takiego stanu, nawilżać będziemy później.
Druga sprawa jest taka, że często mamy już warstwę suchych skórek, przez które krem nawilżający może się słabo „przebijać”. Czasami jest to już wręcz skorupka. Natłuszczenie skóry pomaga zmiękczyć te suche skórki i lepiej je usunąć, dzięki czemu potem łatwiej będzie nam skórę nawilżyć. Poza tym daje skórze czas na regenerację i chroni przed kolejnymi czynnikami wysuszającymi (wiatr, suche powietrze etc).
Czym natłuszczać skórę?
Najlepiej tłuszczami, które mają wysoki poziom zgodności z ludzką skórą. Polecam zwłaszcza masło shea nierafinowane jak i łój wołowy oraz smalec. Dlaczego te ostatnie? Mają bardzo wysoką zgodność ze skórą, praktycznie nie wywołują podrażnień i naprawdę są bardzo skuteczne. Wiem, bo testuję od kilku miesięcy „krem prababci”, który ukręciłam sobie z łoju wołowego, oliwy i witaminy E. Ładnie natłuszcza skórę i pozostawia ją świetnie ujędrnioną.
Jeśli nie macie niczego pod ręką: ani shea, ani mocno natłuszczającego kremu, ani łoju, to wystarczy smalec (proponowałabym jednak samemu sobie wytopić w miarę możliwości, bo ten „kupny” nie wiadomo z czego jest i często nieciekawie pachnie), można pomieszać go z witaminą E i spróbować nasmarować się na noc.
Dobre są też mieszanki z masłem kakaowym czy lanoliną, ale one są dość mocno komedogenne (zapychające). Ewentualnie możecie używać jakichś gotowych kremów natłuszczających.
Jak długo natłuszczać?
Ja natłuszczam sobie cały czas przez 2 – 3 dni i naprawdę czuję poprawę. Skóra jest mniej spięta, nie szczypie, skórki stają się bardziej miękkie i nie tworzą się już nowe. Jestem świadoma, że nie wszyscy ludzie mają taką pracę jak ja i mogą sobie paradować po domu z błyszczącą buzią czy bez podkładu, dlatego możecie spróbować natłuszczania na noc. Bierzecie grubą warstwę na przesuszone miejsce, smarujecie. Jeśli bardzo wkurza Was tłusta warstwa, można delikatnie przycisnąć do twarzy ręcznik, żeby troszkę jej zeszło.
Peelingi przy suchej skórze
Tu zalecam ostrożność. Wiem, że skórki Was denerwują, ale nie polecam Wam częstych i agresywnych peelingów, bo to nie bardzo pomaga. Ja zazwyczaj robię delikatny peeling już po natłuszczeniu (kilka godzin po tym jak tłuszcz mi się wchłonął), kiedy widzę, że skóra jest już bardziej miękka.
Bardzo lubię peeling z fasolki adzuki, możecie spróbować jakiś delikatny peeling owsiany. Jeśli macie naprawdę delikatną buzię, być może lepszy dla Was będzie łagodny peeling enzymatyczny z papainą czy bromelaniną (tudzież z papai i ananasa, w wersji stricte roślinnej). Cokolwiek wybierzecie, lepiej nie trzeć mocno skóry, tylko zrobić ten peeling łagodniej i potem powtórzyć. Po trzech dniach peelingowania i natłuszczania widzę naprawdę dużą poprawę, chociaż jeszcze nie jest idealnie.
Jeśli sami nie możecie sobie poradzić ze skórkami po dłuższym czasie, to pora odwiedzić kosmetyczkę.
Czym myć suchą skórę?
Nie używamy żadnych mydeł, nie ważne czy z Aleppo czy nie (chyba, że macie mydła o pH zgodnym ze skórą): mydło z Aleppo też jest lekko zasadowe, nie chcecie go używać.
Dobre efekty może dać mycie twarzy olejami (tzw. OCM – Oil Cleansing Method – olejowanie twarzy). Polecam z mieszanek wyrzucić olej rycynowy. Wiąże wilgoć w skórze, to prawda. Tyle tylko, że aktualnie nie ma Wam czego związać.
Lepszy od mydła będzie jakiś łagodny płyn micelarny albo hipoalergiczny płyn do mycia twarzy o pH odpowiednim dla skóry (zazwyczaj 5.5).
Oleje do cery suchej
Tu też trzeba uważać. Zwłaszcza na olej kokosowy i arganowy. Wszędzie słyszymy, że one są super nawilżające, ochronne i regenerujące. Teoretycznie są. Przyznam, że do tej pory sądziłam, że jestem jedyną osobą, którą częste stosowanie wymienionych olejów doprowadziło do przesuszu. Z resztą nie tylko mnie:
– Używam od miesiąca olejku arganowego, przesuszył mi skórę, nie powinno tak się stać.
– Dlaczego olej kokosowy wysusza mi skórę zimą? Nie powinien przecież, a wszędzie mam suche skórki i jestem pewna, że to od tego olejki?! Czy to jakiś efekt przystosowania się skóry?
Takie wiadomości dochodzą do mnie od czytelniczek. Jedna napisała mi nawet o dość skrajnym przypadku. Po częstym stosowaniu oleju kokosowego ubiegłej zimy, na twarzy pojawiły się jej głębokie zmarszczki. Sprawę znam tylko z maila, ale obstawiam, że być może to wcale nie zmarszczki. Skóra może być tak przesuszona, że zrobiła się na niej jednolita, lekko zrogowaciała „skorupka”. Zaczęła ona z czasem pękać i jej załamania (np. na policzkach) wyglądają jak głębokie zmarszczki. Jeśli rzeczywiście tak jest, to kremy nawilżające nie będą raczej działać. Polecałabym mocno natłuszczać. Jeśli to nie pomoże, wybrać się do dobrej kosmetyczki, która ma środki, żeby delikatnie taką warstwę usunąć (np. peeling kwasem migdałowym).
Widzicie więc, że nie jestem jedyna, która tak reaguje na oleje, chociaż nie jest to na pewno częsty przypadek. Szczerze mówiąc, nie wiem dlaczego tak się dzieje. W żadnej z moich książek do kosmetologii nie znalazłam satysfakcjonującej mnie odpowiedzi. Dodam, że na twarz używałam oleju kokosowego typu „virgn”, najlepszej jakości.
Zdecydowanie jednak z moich doświadczeń wynika, że codzienne stosowanie olejów może przesuszać skórę. Jeśli widzicie, że u Was przesusza, to je odstawcie na jakiś czas i stosujcie 2-3 razy w tygodniu (dla mnie to częstotliwość optymalna).
Z tego co zaobserwowałam, olej kokosowy dobrze sprawdza się u mnie wiosną i jesienią. Na lato używam do ciała, ale jest trochę za ciężki na twarz. Natomiast zimą stosowany samodzielnie jest przesuszający: nic złego nie robi mi ze skórą nóg czy rąk, ale z twarzą tak.
Dlatego teraz omijam ten problem w następujący sposób:
- formulacje kosmetyczne opieram na różnych olejach,
- zwyczajowo do olejku dodaję witaminę E (1% wzwyż), która ma działanie m. in. nawilżające,
- często stosuję pielęgnację dwufazową tj. najpierw nakładam na buzię kwas hialuronowy w żelu (bardzo łagodny środek nawilżający, nie mylcie go z kwasami złuszczającymi) a dopiero kiedy się wchłonie, wybrany olejek.
Jeśli widzicie, że coś Was przesusza to Was przesusza. Nie brnijcie w to dalej, nie czekajcie na „okresy dostosowawcze” bo prawie nigdy się nie kończą. Odstawcie, choćby na ten temat były tomy pozytywnych recenzji i książek. Tak, nawet na masło shea jakiś procent populacji jest wrażliwych. Wiecie lepiej, to jest Wasza skóra.
Jakie oleje dla przesuszonej skóry?
Możecie sięgnąć po łatwo wchłaniające się oleje roślinne, które mają właściwości gojące. Dość łatwo dostępny (nawet w aptekach, ze sklepami ze zdrową żywnością etc.) jest olej wiesiołkowy. Bardzo, bardzo go lubię i u mnie dobrze się sprawdza. Drugi, którego jestem fanką to olej z pestek dzikiej róży. Obydwa możecie ustabilizować 1% witaminy E (dostępnej w aptece).
Na pewno jest więcej olejów, które mają takie właściwości np. ogórecznikowy, odrobinkę oleju z rokitnika. Sprawdziłam praktycznie wszystkie oleje roślinne na polskim rynku i po prostu te najlepiej sprawdzają się na mojej skórze. Wasza skóra może lepiej reagować na inne, nie ma niestety prostej zasady.
Jakie oleje dla przesuszonej skóry wybrać zimą?
Mam skórę mieszaną lub normalną, czasem przesuszającą się. Zimą najlepiej sprawdzają się u mnie po pierwsze masła kosmetyczne i tłuszcze zwierzęce. Masła kosmetyczne to teoretycznie także oleje, ale mają konsystencję bardzo gęstą. Niektóre są bardziej miękkie, inne bardzo twarde. Zimą proponuję Wam zastąpić mieszanki olejków, których używacie właśnie tłustymi masłami.
Bardzo dobrze sprawdza się u mnie masło shea nierafinowane. Polecam Wam zarówno masło standardowe, czyli shea Butyrospermum parkii, jak i tak zwane shea wschodnie czy shea nilotica (shea var. Nilotnica). To ostatnie jest świetne dla osób, które:
- nie lubią zapachu nierafinowanego masła shea,
- mają problemy z rozsmarowaniem masła shea, nie pasuje im konsystencja: shea nilotica jest dużo rzadsze, pachnie przyjemnie czekoladowo, zostawia mniej tłustą warstwę.
Dobrze u mnie sprawdza się także masło tucuma. Jest ono co prawda bardzo, bardzo twarde (trzeba je paznokciem wydrapywać), ale warstwa nałożona na skórę dobrze ją koi. Nie zostawia też aż tak tłustej warstwy jak shea.

Olejki eteryczne do cery suchej
Bardzo dobre właściwości nawilżające ma olejek rumiankowy (z rumianku rzymskiego) oraz olejek kadzidłowy (olibanum, frankincense). Jeśli nie stosowaliście nigdy tych olejków, możecie sobie odpuścić. Nigdy nie wiadomo jak zachowają się u Was na buzi, czy np. nie macie uczulenia. Zdarza się ono dość rzadko, ale teoretycznie może.
Dowiedz się więcej o tym, jak stosować olejki eteryczne na skórę.
Pielęgnacja skóry suchej – co zrobić, żeby sucha skóra odzyskała blask?
Kiedy już skórę natłuściliście, leciutko peelingujecie. Widzicie, że jest lepiej, nie tworzą się nowe suche skórki, skóra już tak nie piecze. Można stosować w końcu swoje ukochane kremy nawilżające. Jeśli nie macie ukochanych kremów nawilżających, możecie spróbować jakieś serii hipoalergicznej.
Po nawilżeniu przydadzą się Wam kremy lub serum, które pomogą skórze przywrócić blask. Szczególnie polecam kremy lub serum z antyoksydantami (zielona herbata, witamina C, przeróżne inne antyoksydanty). Na rynku jest ich mnóstwo, jeśli kręcicie samodzielnie to również dodajcie antyoksydanty.
Bardzo dobrą maseczką przywracającą blask i lekko rozjaśniającą, jest maseczka z wina i kakao.
Powoli można wracać do „normalnej” pielęgnacji.
Moja pielęgnacja cery suchej
Napiszę Wam jeszcze raz, pokrótce, w jaki sposób ja sobie radzę z suchą skórą na twarzy. Oczywiście, można to przenieść na inne partie ciała. Może się okazać, że odczujcie poprawę już po 1 czy drugim punkcie. Dajce znać!
- Dobre natłuszczanie.
- Delikatny peeling.
- Lekka tonizacja: ja mam tonik różany z oczarem wirginijskim, zrobiłam go sobie w sezonie różanym i jeszcze troszkę mi zostało. Jeśli nie macie dyżurnego toniku, możecie też sięgnąć po hydrolaty (dobry będzie hydrolat bławatkowy, lipowy, woda różana). Możecie też przemywać sobie buzię mlekiem owsianym albo tonikiem z siemienia lnianego.
- Dalsze natłuszczanie (po tonizacji i peelingu).
- Nawilżanie: kiedy widzę, że skóra jest już miękka, ale nadal jest trochę skórek, nie ściągam ich na raz. Zaczynam nawilżanie, samo nawilżanie lub na przemian z natłuszczaniem. Często stosuję lekkie olejki nawilżające (np. wiesiołkowy) – cienką warstwę. Można też używać kwas hialuronowy (domyślnie zazwyczaj w stężeniu 1 – 1.5%, to ten nawilżający) + olejek. Równolegle można wprowadzić delikatne maseczki do twarzy (z awokado, jogurtu i pyłku pszczelego). Obecnie nakładam sobie maseczkę z awokado. Nie polecam nakładania na buzię samego miodu. To mocny humektant, czyli substancja wiążąca wilgoć. Jeśli macie bardzo, bardzo suchą skórę i nałożycie czysty miód, możecie pogłębić suchość.
- Dalsze nawilżanie i kremy albo serum z antyoksydantami dla przywrócenia jędrności.
Nie daję Wam gwarancji, że powtórzenie tego schematu zniweluje wszystkie Wasze problemy. Zwłaszcza w przypadku osób, które mają skórę bardzo suchą od długiego czasu, czasem to kwestia więcej niż roku. Sądzę jednak, że warto spróbować!