Festiwal dyni – te giganty istnieją naprawdę!

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:

Dzień dobry,

W jesienny, zimowy dzień zapraszam Cię na krótki wypad do Szwajcarii .

Tym razem, zupełnie przez przypadek, zahaczyłyśmy razem z moją gospodynią o festiwal dyni. Jest organizowany co roku przez Juckerfarm: farmę, na której można zakupić ekologiczne warzywa, soki i przetwory. Farma Jucker to bardzo ciekawy przykład współpracy (typowej dla wielu szwajcarskich przedsięwzięć) – rolnicy z regionu produkują różności i potem sprzedają wszystko jakby pod wspólną marką/ jednym dachem. Jednemu farmerowi byłoby trudno wytworzyć i warzywa i soki i wina i przetwory albo suszone zioła, natomiast kiedy skrzykuje się kilku, sprawa jest już zupełnie inna!

Chciałyśmy więc wybrać się głównie do sklepu, aby zobaczyć jakież to to jesienne delikatesy oferuje Szwajcaria, tymczasem zastałyśmy..

No właśnie, przekonaj się co..!

festiwaldyni-1657-2

ps. wpis dedykuję Darii, która jest dla mnie niekwestionowaną królową dyni i która opowiadała nam o dyniach na blogu!

Swoją drogą, historia kołem się toczy..

W 2013 roku kiedy pokazywałam Wam różne odmiany dyni, napisałam:

Wiecie, do tej pory pamiętam, jak kilka lat temu z zazdrością czytałam na blogu Bei o przeróżnych odmianach dyni dostępnych w Szwajcarii. Wtedy u nas o tych wszystkich cudach można było tylko pomarzyć: właściwie, to i teraz zostawały w sferze marzeń.

Wtedy nawet nie marzyłam, że rzeczywiście odwiedzę Szwajcarię, chciałam tylko, żeby na rogu była dostępna dynia masłowa..

A tym czasem proszę bardzo, nie dość, że pod samym Krakowem mamy gospodarstwo Darii z chyba największym wyborem dyni w Polsce, to jeszcze znalazłam się we wspomnianej Szwajcarii i, zupełnie przez przypadek trafiłam na co? Na festiwal dyni oczywiście!

Z marzeniami trzeba uważać – prawo przypadku jest naprawdę potężne!

Festiwal dyni w Szwajcarii

Powiem tak, żeby było od razu jasne z czym mamy do czynienia. Jest totalnie z grubej rury. Czasem wydaje mi się, że jeśli chodzi o kulinaria to niewiele jest mnie już w stanie zdziwić, ale kiedy widzisz siedzących na dyniach Romulusa i Remusa karmionego z dyniowego wymienia przez dyniową wilczycę, to zastanawiasz się, czy jesteś w tym samym wymiarze i czy herbata, którą pijesz rano na pewno jest taka sama jak zwykle..

Właściwie na tym zdjęciu mogłabym zakończyć relację:-)

festiwaldyni-1659

Myślałam, że to jednorazowy wybryk dyniowego wizjonera, ale okazało się, że luźno pojęty Rzym jest tematem przewodnim tegorocznej imprezy.

Są więc dyniowy rzymscy żołnierze w dyniowym szyku..

festiwal-dyni-1

Dyniowe akwedukty..

festiwal-dyni-4

Z dyniową fontanną, której kunszt możemy podziwiać z bliska..

festiwal-dyni-5

Oraz dyniowi gladiatorzy. Zresztą zaraz obok największej atrakcji dla dzieci czyli zadaszonej „stodoły” ze słomą . Nie widać tego zna zdjęciach, ale obok był jeszcze oblegany przez dzieciaki traktor. Dzieci były zachwycone!

festiwal-dyni-7

To z tyłu to menhir Obeliksa.

Asterix, Obelix, Galowie, Rzymianie.. jak to mawiają, po co się ograniczać!

(Dzieci są zachwycone)

festiwal-dyni-3

Oczywiście można zakupić też dynie oraz tykwy (tak to się chyba nazywa?)

Dobrze, że się powstrzymałam (ze dwie chciałam przewieźć „na nasionka”), bo mój bagaż i tak ważył grubo ponad 20 kilogramów.

festiwal-dyni-8

Większość dyni jest elegancko opisana:)

czarny-kardamon-1692

Ciekawą sprawą jest to, że na farmie znajduje się ognisko, każdy może sobie przywieźć swoje kiełbaski czy co tam chce i się relaksować.

Większość gości korzysta jednak z pięknie zaopatrzonego sklepu, który zdecydowanie warto odwiedzić. W przestrzennym wnętrzu znajdziecie masę ciekawych produktów (pięknie wystawionych, z prostymi, urokliwymi etykietkami) oraz coś do przekąszenia.

Jeśli chodzi o sklep powiem szczerze, że nigdzie w Polsce nie widziałam inicjatywy na taką skalę: wnętrze robi bardzo duże wrażenie, produktów rolniczych jest mnóstwo i co rzadko spotykane – wszystkie utrzymane są w jednej tonacji.

Jestem obecnie na etapie projektowania etykiet dla swoich kosmetyków, sama co chwilę zmieniam zdanie i kiedy się pomyśli, że kilku producentów było w stanie tworzyć wspólnie pod jednolitą, bardzo wysmakowaną koncepcją wizualną, robi to na mnie spore wrażenie.

Jest prosto, stonowanie i równocześnie elegancko.

15045624_10154720265107272_955837460_n

Bardzo ciekawa koncepcja: na każdym stole jest ułożony inny typ jedzenia (na jednym wozie słodycze, na drugim pierwsze danie etc).

festiwal-dyni-14

Można zakupić cydry (na przykład kwaśny, słodki i wytrawny)..

festiwal-dyni-10

Można też samemu wybrać nalewkę..

festiwal-dyni-11

 

Z ciekawostek: alpejskie siano. Pamiętam jak sąsiedzi byli zdziwieni, że sprzedaję suszony ekologiczny owies w fazie mlecznej („przecież owies rośnie wszędzie!”). Szwajcarzy sprzedają alpejskie sianko :-).  Właśnie przypomniałam sobie, że ta herbatka z boku (w czerwonym) również jest mieszanką suszonych ziół z łąki, takie ziołowe siano.

To chyba najdroższa herbata jaką kupiłam i kwiaty są tak pięknie ususzone, że do tej pory nie odważyłam się, żeby ją otworzyć! Na razie trzymam w szufladzie dla ozdoby:)
festiwal-dyni-15

 

Oczywiście jest też zupa dyniowa. Najprostsza i niezbyt aromatyczna, ale jak tu nie spróbować dyni!)

festiwal-dyni-12

Niestety mój obiektyw nie mógł ująć całego wnętrza, jednak musisz mi uwierzyć, że jest bardzo przestronne. Kiedy pogoda sprzyja, wielu rodziców wybiera zakup przekąski i zerkanie na  dzieci nieopodal słomianego placu zabaw!

festiwal-dyni-13

Jednym słowem, jeśli znajdziesz się w okolicy, zajrzyj koniecznie! Myślę, że nawet jeśli dynie zostaną już przetworzone (bardzo jestem ciekawa czy te giganty się do czegoś nadają, oprócz skarmienia trzody, w sensie, czy mają dobry smak?), to sam sklep i restauracja są warte odwiedzenia.

festiwaldyni-1663

Gdzie?

Jucker Farm AG

Dorfstrasse 23

CH-8607 Seegräben

Tutaj znajdziesz więcej wpisów z podróży po Szwajcarii.

Podobał Ci się ten wpis? Podaj dalej!