Filtrowanie wody: woda miękka czy twarda?

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:

Dzień dobry,

Dzisiaj przygotowałam dla Was spontaniczny wpis dotyczący filtrowania wody i tego, do czego może nam posłużyć woda miękka, zaś do czego twarda.  Do przygotowania tego wpisu zainspirowała mnie dyskusja na Facebooku Zakątka, dotycząca między innymi twardości oraz filtrów do wody. Zdałam sobie wtedy sprawę, że wiele osób nadal uważa, że woda filtrowana (np. filtrem dzbankowym) jest tym samym co woda destylowana (ta, którą można kupić w aptece: czasami do żelazka kupowałam), czyli woda praktycznie całkowicie pozbawiona minerałów.

Dlatego zapraszam Was do przeczytania, do czego ja używam wody miękkiej (filtrowanej) oraz jaki mam do niej stosunek.

Zanim zaczniemy uwaga numer jeden: to nie jest wpis sponsorowany, jeśli będzie przygotowywany specjalny wpis we współpracy z jakąś firmą, to Wam o tym powiem:)

Uwaga numer dwa: jak przekonacie się dalej, opieram swoją wiedzę głównie na doświadczeniach akwarystycznych, więc jeśli ktoś z Was chciałby dorzucić swoje dwa grosze w kwestii biochemii wody, albo mnie skorygować, proszę bardzo, miałam piątkę z chemii, ale bardzo dawno, więc jeśli coś jest nie tak, będę zobowiązana:).

Filtrowanie wody. Woda miękka czy twarda? Film.

 

Twardość wody: co to właściwie jest?

Dawno, dawno temu, napisałam post dotyczący właściwości fizykochemicznych wody. W sumie nadal jest aktualny, ale rozwińmy go sobie nieco:).

Woda, jak wiemy to dwie cząsteczki wodoru i jedna cząsteczka tlenu, czyli słynne H2O. Sprawa jednak nie jest tak prosta, ponieważ H2O niezwykle rzadko występuje w czystej postaci: zazwyczaj znajdują się w niej inne pierwiastki takie jak magnez, wapń, żelazo, miedź i inne takie.  Za twardość wody odpowiadają dwa z nich: wapń i magnez.  Oczywiście nie znaczy, to że inne pierwiastki w wodzie nie występują, ale stężeniem tych dwóch liczy się twardość. Podaje się je w jednostkach ppm* (parts per million) i ta jednostka określa ile cząsteczek czegoś tam (jakiegoś związku chemicznego)  znajduje się w milionie cząsteczek roztworu. Czyli  np. 1 ppm roztworu żelaza w wodzie będzie oznaczać, że w milionie cząsteczek wody znajdzie się jedna cząsteczka żelaza.

* przynajmniej ja taką jednostkę znam, pewnie można podawać też w innych:)

Skoro wiemy już, co to jest ppm, możemy przejść do twardości wody. Ogólnie są dwa rodzaje twardości, które powinien rozpoznawać każdy szanujący się akwarysta:)

  • Twardość ogólna (TO): jest związana ze związkami wapnia, określa się ją w stopniach niemieckich (tzw. gH). Jeden taki stopień to 17.8 ppm cząsteczek CaCO3 (węglanu wapnia). To oznacza, że żeby jakaś woda miała 1 gH w milionie cząsteczek wody musi znaleźć się prawie 18 cząsteczek węglanu wapnia. Nie takie trudne, prawda? Twardość ogólna jest w miarę stała i właśnie taką twardość dostaniecie prawdopodobnie, jeśli zadzwonicie do wodociągów (ja tam dzwoniłam w każdym razie zanim postawiłam akwarium;)).
  • Twardość węglanowa (TW, trwałość przemijająca): to jest twardość wody, która mniej nas tutaj interesuje, ponieważ jest zmienna: zmienia się np. w zależności od pH wody.  Odpowiedzialny jest za nią wodorowęglan wapnia oraz wodorowęglan magnezu (ten ostatni po podgrzaniu tworzy tzw. kamień kotłowy, który zapewne mieliście przyjemność widywać na dnie czajnika). Określa się ją stopniami kH, ale nie będziemy w to wchodzić bo to nie jest takie ważne:)

Co jest ważne?

Ważne jest to, żeby sobie zapamiętać, że twardość wody jest powiązana z minerałami. Im więcej magnezu i wapnia, tym woda jest twardsza. Im mniej: tym bardziej miękka. Idąc tym tokiem rozumowania np. woda w jaskini będzie prawdopodobnie bardzo twarda, natomiast deszczówka: miękka (woda paruje, zaś raczej większość cząsteczek mineralnych zostanie „na dole”).  Ale to też nie zawsze jest oczywiste, bo wiele zależy od tego przez jakie skały woda się przesączała, czy jest to woda polodowcowa czy nie etc. Otworzyłam pierwsze lepsze wodociągi z brzegu i możecie zobaczyć, jak wygląda karta fizykochemiczna wody.

W jaki sposób można zmiękczać wodę? Kilka słów o filtrach.

Oczywiście, możecie mieć miękką wodę, która leci prosto z kranu. Macie szczęście, dłużej pochodzą Wam pralki;). Oczywiście, można także zbierać deszczówkę (tylko kto  by zbierał deszczówkę pod Krakowem?) lub zaopatrzyć się w jakiś sposób filtracji.

Wodę można filtrować na różne sposoby: w zależności od sposobu filtrowania może zmienić się smak i zapach wody, jej profil chemiczny (czyli np. zostaje pozbawiona niektórych pierwiastków) czy obniżyć się jej twardość.

Tutaj przechodzę do sedna sprawy: chciałabym, żebyście wiedzieli, że są różne sposoby filtracji i nie każdy zmniejsza zawartość pierwiastków w taki sam sposób. Zacznijmy od tego najmocniej oczyszczającego, czyli od destylacji:

  • woda destylowana:  (prawie) czyste H2O. To woda, którą możemy kupić w aptece, czasem jest destylowana wielokrotnie, dzięki czemu jest praktycznie pozbawiona pierwiastków, soli mineralnych etc. Oczywiście to pewne uproszczenie: możemy sobie wydestylować wodę domowym sposobem (po prostu skraplając parę wodną,), ale nie będzie ona dorównywać czystością wodzie destylowanej „aptecznej”, którą stosuje się np. jako roztwór dla lekarstw czy do zastosowań technicznych (destylowana komercyjnie woda ma czystość około 98%).  Jest to praktycznie czyste H2O: piszę „praktycznie”, ponieważ czasami, jeśli wymagana jest szczególna czystość wody, wykonuje się destylację kilkukrotną, która ma zapewnić idealną, nieomal stuprocentową czystość wody (taka woda jest potrzebna np. do produkcji kropli do oczu). Woda destylowana raczej nie nadaje się do picia (w sensie nic się nie stanie, jeśli ją wypijemy, ale nie jest przeznaczona do spożywania na dłuższą metę), ale powiedzmy sobie szczerze, że raczej jest słaba w smaku i nikt nie chciałby jej chyba pić;). Ogólnie jest dość spora kontrowersja dotycząca tego, czy taką wodę na dłuższą metę można pić: jedni twierdzą że to opcja najlepsza z możliwych,  inni, że praktycznie zabójcza.  Najczęstszym błędem, który zaobserwowałam jest przekonanie, że jeśli użyjemy filtra dzbankowego, otrzymamy wodę destylowaną. Niestety (lub stety), to nie jest takie proste.
  • woda z filtra odwróconej osmozy (RO): filtr odwróconej osmozy mogą składać się z wielu modułów (np. mamy filtr z węgla aktywnego, filtr mechaniczny etc.), jednak najważniejszą jego częścią jest membrana osmotyczna, która usuwa nawet 96 – 98 % innych rzeczy niż sama woda. Pamiętajmy, że mogą to być wspomniane wcześniej pierwiastki, ale też inne dodatki (np. chlor, fluor) czy cząsteczki zapachu.  Taki filtr to marzenie każdego akwarysty, który chce hodować rybki słodkowodne i daje taką „prawie wodę destylowaną”. Można zakupić te filtry w sklepach akwarystycznych (za duużo niższą cenę, niż te, które sprzedaje się jako „spożywcze”), albo też od wyspecjalizowanych firm, ale z tego co się orientowałam są wtedy sporo droższe. Jeśli używa się takiej wody do celów spożywczych, to często dokupuje się też mineralizator, który z powrotem dodaje do oczyszczonej już z różnych rzeczy wody minerały.
  • filtry kuchenne/ dzbankowe i inne: najbardziej popularne filtry, które można spotkać w każdym supermarkecie. Zazwyczaj w środku mają węgiel aktywowany (czasami z drobinkami antybakteryjnego srebra) oraz jakiś wymiennik jonowy (żywicę jonowowymienną). Węgiel aktywny usuwa chlor czy substancje odpowiedzialne za smak, zapach etc., zaś wymiennik jonowy obniża twardość wody i „wyłapuje” np. metale ciężkie. Nie obniża twardości nawet w połowie tak dobrze jak filtr RO: pamiętam, że kiedy mierzyłam wodę przed włożeniem do dzbanka miała twardość około 15gH, zaś po przefiltrowaniu 7 gH. Czyli była wodą średnio-miękką, ale w żadnym wypadku nie pozbawioną minerałów! Teraz (w sumie od dziś, ponieważ dostałam taki filtr od firmy w ramach współpracy o której wkrótce:)) mam filtr pod-zlewowy, który filtruje trochę lepiej. Ma tam filtr mechaniczny, filtrację jonową, cokolwiek to znaczy, oraz właśnie węgiel. Niestety nie mam w domu testów na twardość wody, ale z pewnością nie jest to poziom filtracji, który może się równać z odwróconą osmozą
  • woda przegotowana: może nie filtracja, ale też jakiś tam sposób na zmniejszenie twardości wody. Trochę kamienia zawsze się odłoży. Nie jest to jednak jakaś bardzo skuteczna metoda.

Dlaczego zanudzałam Was różnymi typami filtrów? Dlatego, żebyście mieli świadomość, że dopóki nie macie w domu filtra RO czy jakiegoś innego super skomplikowanego filtra (są takie kilkusegmentowe), raczej nie ma szans, aby mieć wodę pozbawioną minerałów.

Skoro już wiemy jak „zrobić” wodę miękką, to może zastanówmy się po co nam to?

Po co zmiękczać wodę?

Odpowiedź wbrew pozorom nie zawsze jest oczywista. Prawdopodobnie jeśli macie wodę z ujęcia głębionowego, to już doskonale wiecie, po co ją zmiękczać. Jednak, jak przekonamy się dalej, nie zawsze jest oczywiste, że woda miękka jest wyborem najlepszym z możliwych. Ja korzystam od trzech lat jakoś z dzbanka filtrującego i taką miękką wodę (z kranu leci mi średnio-twarda, około 16 gH) wykorzystuję na kilka sposobów.

Najważniejszą cechą wody miękkiej (dla mnie) jest to, że różne związki dobrze się w niej rozpuszczają, co ma swoje plusy i minusy.

Wodę miękką wykorzystuję głównie „do zadań specjalnych”:

  • do wyrobu domowych kosmetyków: kremów, toników etc.
  • do wyrobu mydeł: twarda woda może zakłócać proces dojrzewania mydła i generalnie lepiej jest używać wody miękkiej (chociaż robiłam też mydła na twardej wodzie ze studni)
  • do rzeczy związanych z fermentacją: domyślnie stosuje się wodę filtrowaną, chodzi nie tyle o rozpuszczalność substancji (chociaż też, np. w przypadku pikli), ale głównie o to, że woda filtrowana jest pozbawiona chloru, który zakłóca proces fermentacji
  • do produkcji domowych serów (dobrze wychodzi na niej solanka, np. do fety) i do kiszenia (tak, wiem, to też fermentacja)
  • do ziołowych herbat/wywarów etc: ponieważ woda miękka jest dobra do ekstrakcji (czyli właśnie rozpuszczania),  jeśli będę miała wybór, wybiorę do herbaty ziołowej właśnie taką wodę. Z herbaty na wodzie miękkiej wyciągniemy nie tylko więcej smaku, ale też więcej związków
  • do gotowania ale moim zdaniem nie zawsze. Woda miękka „ekstrahuje” składniki czyli moim skromnym zdaniem zupa na niej będzie smaczniejsza (więcej „wyciągniemy”), rosół będzie bardziej esencjonalny (np. dobrze rozpuszczą się minerały z kości), ale nie gotowałabym raczej na takiej wodzie filtrowanej ziemniaków czy czegokolwiek co odcedzamy (bo z wodą wylejemy to, co wyciągnęliśmy). Głupio trochę wyciągnąć z ziemniaków np. resztki potasu i potem odcedzić je razem z wodą.

Jaką wodę ja piję?

Jak widzicie zastosowań wody miękkiej jest sporo i jeśli będziecie chcieli ze mną robić różne rzeczy (kremy, mydełka), to warto już teraz zacząć kombinować, skąd taką wodę miękką sobie wziąć, bo się Wam przyda (niekoniecznie musi to być filtr przecież, może wolicie używać np. destylowanej).

Jeśli jednak chodzi o picie wody filtrowanej (w moim wypadku miękka równa się filtrowana) to przyznam, że podchodzę do tego na zupełnym luzie. Zastanowiłam się, jaką wodę piję i doszłam do wniosku, że każdą;).

Piję (ku przerażeniu rodziny) wodę prosto z kranu.

Jak jestem u Babci i jest lato to piję wodę ze studni.

Pijam dość często wodę mineralną, Małopolska słynie z pysznych wód mineralnych fantastycznej jakości (lubię zieloną Piwniczankę na przykład).

Herbatę robię jeśli jestem w mieszkaniu jednak na wodzie miękkiej (u Rodziców na czym jest).

Jak mam ochotę, to idę na osiedle i sobie przynoszę trochę wody ze studni głębinowej (mamy ujęcie na osiedlu).

Także piję przeróżną wodę o przeróżnej jakości i twardości, nie mogę powiedzieć, że jakaś jedna dominuje.

Skoro już jesteśmy przy wodzie pitnej, dochodzimy chyba do najbardziej palącego tematu:

Czy woda filtrowana jest zdrowa? 

Pamiętajcie, że piszę o wodzie filtrowanej takim „zwykłym filtrem”, mechaniczno-węglowym, czyli głównie dzbanuszkiem.

Powiem Wam szczerze, że nie mam zdania na ten temat i póki co, powstrzymam się od odpowiedzi.

Zdania są jak zwykle podzielone: jedni twierdzą, że najlepsza jest woda twarda (uzupełnia minerały) i wskazują, że częste picie bardzo miękkiej wody będzie powodować wypłukanie z organizmu szeregu pierwiastków etc. (bo jak pamiętamy, woda miękka lepiej rozpuszcza substancje), drudzy, że niekoniecznie (nasi prehistoryczni przodkowie przecież nie mieli możliwości, żeby dowiercić się do wód mineralnych).  Jedni i drudzy mają badania wspierające każdy obóz (ale chyba więcej znalazłam badań nt. wody miękkiej). Osobiście uważam, że owszem, w wodzie twardej mamy różne związki, ale raczej nie polegałabym na wodzie jako na głównym źródle wapnia i magnezu. Za wodą filtrowaną przemawia też jeszcze jedna rzecz: okey, woda z kranu jest pitna i to gwarantuje mi SANEPID, ale ta sama instytucja nie zagwarantuje, że rury w mojej spółdzielni mieszkaniowej nie uczynią jej mniej czystą;).

Ciężko jest mi się wypowiedzieć na temat „zdrowotności”, ponieważ mam zbyt mało danych. Znalazłam np. stronę Woda dla Zdrowia, która propaguje picie wody twardej, ale ponieważ Autorzy w swoich artykułach nie podają bibliografii, źródeł badań czy metodologii nie mam na tę chwilę podstaw, by im zaufać (tytuł naukowy z przodu nie robi na mnie dużego wrażenia, jeśli nie mam dostępu do raportu z badań). Znalazłam jednak bardzo ciekawy raport WHO, w którym  przestrzega się przed spożywaniem jedynie wody demineralizowanej (domyślam się, że dotyczy to czegoś w stylu wody RO), zwłaszcza w przypadku, jeśli dieta danej osoby jest uboga i ta woda ma być jedynym/głównym źródłem wapnia i magnezu.

Jeśli temat wodny Was zainteresował, mogę kiedyś poświęcić chwilkę i trochę w ten raport się wgryźć.

Woda filtrowana: tak czy nie?

Ci, którzy dotrwali do końca wiedzą już chyba, że odpowiedź nie jest jasna.

Wda miękka przydaje się w wielu przypadkach, dodatkowo jeśli jest filtrowana, to zostaje pozbawiona szeregu zanieczyszczeń (chlor, związki azotu etc.etc.)  i dla wielu osób ma lepszy smak (dla mnie ma).

Osobiście stosuje wodę filtrowaną w konkretnych przypadkach (zwłaszcza w kwestiach ziołowych, kosmetycznych, mydlarskich, herbacianych) i  ja osobiście filtr traktuję tak „funkcjonalnie”, zaś pijam wodę przeróżną:).

A jak u Was jest z tą wodą?

ps. ktoś w ogóle czyta blogi w piątkowy wieczór?:)

ps2. znalazłam jeszcze w Internecie domową metodę destylacji wody krok po kroku, jakby ktoś chciał się w to bawić:)