Zapewne macie już dość słodkości.
Przynajmniej ja mam. Z chęcią wcinałabym przez cały dzień chrupki ryżowe. I tak zamierzam zrobić, przynajmniej do jutra, kiedy to idziemy z Panem na elegancką prawie-nowo-roczną kolację (tak, i do kolacji jogurt naturalny + chrupki będą odpowiednią dietą:)).
————————————-
Z cyklu „to-jest-blog-napiszę-coś-o-życiu-prywatnym”: dziś odwiedziłam Ciocię i wróciłam od niej z naręczem książek (za które jeszcze raz dziękuję!). Znalazły się wśród niej pozycje para-kulinarne ( Zawsze Prowansja oraz Hotel Pastis, Petera Mayle, Wino śliwkowe Angeli Davis Gardner) jak i coś z innej półki: Szanghajska kochanka oraz Prowadź swój pług przez kości umarłych Olgi Tokarczuk (troszkę wstyd się przyznać, ale nie czytałam jeszcze ani jednej jej książki) czy Klub Perskich Pikli. Rekomendacja tej ostatniej nieco mnie rozbawiła: „Klimat powieści przypomina Smażone Zielone Pomidory” i przyznam że nigdy w Empiku nie przyszłoby mi na myśl aby sięgnąć po tego typu książkę: zdecydowanie od obyczajowych powieści lubię te z fabułą i rozmachem (a jeśli są tam elementy fantasy to już w ogóle świetnie!). Niemniej cieszę się – będę miała czym urozmaicać sobie zimowe wieczory i jazdę tramwajami.
Jak myślicie, co przeczytam jako pierwsze ? :-)
—————–
Kończąc dygresję..Sylwester już za progiem, chciałam zaproponować Wam, coś szybkiego i pysznego do wykonania: ciemną, bardziej wytrawą wersję pralinek, które cieszyły się Waszym sporym zainteresowaniem (także na na zmienionej bazie przepisu Asi ). Przekąska bardzo szybka i prosta do zrobienia, pyszna a co ważne, niezbyt słodka. Dodany alkohol wpływa na intensywny smak, jednak wydaje mi się, że nie przeszkadza to dzieciom (tzn. mojej siostrze nie przeszkadza).Myślę, że przypadnie Wam do gustu – ma się ochotę po nie sięgnąć, nawet po świątecznym przesycie.
Szybkie pralinki z gorzkiej czekolady.
(na około 15 małych sztuk – robiłam z podwójnej porcji A.C)
Uwaga!
Jeśli chcecie aby pralinki się udały, użyjcie czekolady oraz kakao bardzo dobrej jakości.
Ja użyłam kakao Decomoreno (lubię też Wedel) oraz tradycyjnie, gorzkiej czekolady Wedel.
100 g gorzkiej czekolady
125 g serka mascarpone
3 łyżki cukru pudru
50 g masła
4 duże łyżki kakao
dwie łyżki alkoholu (użyłam cointreau)
+ trochę kakao do obtoczenia
dowolnie:
łyżka ekstraktu waniliowego dobrej jakości (mam domowy, na bazie alkoholu)
lub łyżka alkoholu (whiskey, cointreau etc.)
starta gałka muszkatołowa
dodatki:
żurawina,migdały
do obtoczenia , dowolnie:
kakao lub roztopiona czekolada na polewę (jak dla mnie to już jednak za dużo czekolady)
+ ewentualnie małe papilotki
Przygotowujemy masę.
Czekoladę i masło topimy w kąpieli wodnej (miska metalowa nałożona na garnek z gotującą się wodą, ale tak aby nie dotykała wody) lub w mikrofali ( ale ostrożnie, mi się czekolada raz przypaliła, pachnie paskudnie!). Odstawiamy do lekkiego ostygnięcia.
W osobnej misce miksujemy mascarpone z cukrem pudrem. Robimy to porządnie, aż masa będzie lekka i puszysta (miksowałam około 5 minut mikserem planetarnym, ręcznym można troszkę dłużej). Powoli wlewamy przestudzoną (ma być ciepła ale nie gorąca) masę czekoladowo-maślaną. Dodajemy przyprawy.Miksujemy aż składniki się połączą i uzyskamy gładką konsystencję.
Studzimy masę i wkładamy na minimum godzinę do lodówki (spokojnie można trzymać dłużej). Bierzemy niecałą łyżkę masy, dodajemy bakalie i formujemy kulki, które otaczamy w wybranych dodatkach. Wkładamy do papilotek i chłodzimy przez noc. Przechowujemy w lodówce.
Z pewnością nie pobędą tam zbyt długo.
Pozdrawiam!
Korzystając z bogatych dekoracji Mamy i zrobienia fotografii w innym plenerze, jeszcze jedno zdjęcie..
ps. światło było dość kapryśne, pralinki w rzeczywistości mają taki bardziej brązowy kolor, jak tutaj..