Dzień dobry,
Pozdrawiam Cię serdecznie z Miasta Trzech Kultur – Stambułu.
Od dawna chciałam odwiedzić dawny Konstantynopol, Perłę Wschodu i Nowy Rzym. Kiedy nadarzyła się okazaja, wybrałam się bez zwłoki i był to strzał w dziesiątkę!
Zarówno moje serce kulturoznawcy, jak i żołądek „foodie” są zaspokojone. W Kościele Mądrości Bożej znajdzie się też coś dla duszy.
Wyjazd odkładałam właściwie na ostatnią chwilę, ze względu na sytuację polityczną. Okazało się, że czuję się tutaj bardzo bezpiecznie (tzn. tak jak w każym dużym mieście, które z założenia nie jest najbezpieczniejszym miejscem na ziemi). Turystsów z innych krajów jest jak na lekarstwo, za to w niedzielę miałam wrażenie, że do Stambułu podróżuje wielu Turków z rodzinami.
Największe atrakcje, czyli moja ukochana Hagia Sophia czy też monumentalny Błękitny Meczet, były w czoraj dostępne dosłownie bez kolejki. Grand bazaarem czy słynnym bazarem egipskim (bazarem z przyprawami) można się przejść bardzo wygodnie., bez przepychania etc. Myślę, że wiele osób zrezygnowało z wyjazdu, a sytuacja pewnie ustabilizuje się za kilka miesięcy i znów wrócimy do długich kolejek.
Stambuł dziś i jutro mają nawiedzić monsunowe wręcz deszcze (już doświadczyłam jednego oberwania chmury) i dzizeje sie tak dużo, że staram się chłonąć każdą chwilę.
Kiedy wyjeżdżałam, mama zapytała:
Na 6 dni? Będziesz jeszcze gdzieś poza Stambułem?
Nie, tylko w mieście.
Stambuł jest potężny, te 6 dni to takie komfortowe minimum.
Aktualnie staram się chłonąć atmosferę. Nawet nie szaleję za bardzo ze zdjęciami :-).
Czym fotografuję?
Zabrałam ze sobą dwa aparaty: małą lustrzankę, obiektyw 50 mm (trochę się trzeba nagimnastykować, bo to obiektyw, gdzie przybliżenie i oddalenie ma się w nogach) oraz telefon (używam iphone 6), który służy mi jako dodatkowy aparat, widzący „więcej” niż lustrzanka. Niestety, wszystkie moje obiektywy są dostosowane razej do fotografii jedzenia (zbliżeń), niż ulicznej, więc tam, gdzie trzeba szerokiego kąta, ratuję się telefonem:-)
Jeśli interesuje Cię relacja „na żywo”, zajrzyj koniecznie na Instagram, gdzie co wieczór (kiedy tylko mam wifi) dodaję nowe zdjęcia.
Na osłodę zimowej wiosny (podobno nie jest za przyjemnie: tutaj też nie ma jakichś specjalnych upałów, sporo pada, jutro ma być 17 stopni), podsyłam zdjęcie stoiska z granatami. Granaty są specjalnie wycięte od góry, aby były gotowe do wyciskania.
Świeży sok z granatów to jest to!
Na średni sok, jakieś 400 ml za 9 lirów (1ozł jakoś), wchodzi około 5 granatów.
Do zczytania wkrótce!
Jeśli jutro będzie padać, to pokażę Ci jeszcze post z cyklu remontowego, bo przed wyjazdem robiłam parę rzeczy u mnie w domu:)