Dzień dobry,
Właściwe dobry wieczór.
Właśnie zasiadłam do komputera, żeby napisać Wam kilka słów o żywokoście. Post zaczął jednak się rozrastać i rozrastać, książki na biurku zaczęły się piętrzyć i postanowiłam dopieścić go jutro. Zwłaszcza, że ciągle nie mogę ogarnąć się w nowej przestrzeni.
Jeśli bowiem śledzicie mojego Facebooka wiecie, że ostatnie dwa tygodnie spędziłam zajmując się przeprowadzką: przenieśliśmy się z kawalerki do mieszkania nieco wygodniejszego i dwa razy większego. Przepakowywałam moje milion rzeczy, gadżetów, talerzyków, sprzątałam kawalerkę oraz nowe mieszkanie. Rzecz dość wyczerpująca psychicznie. Pozostało „tylko” przenieść książki, co będziemy robić jutro.
Jedną z niewielu rzeczy, która przeszkadza mi w nowym mieszkaniu to mniejszy niż poprzednio balkon. Właściwie, moi sąsiedzi się tym nie przejmują, ponieważ na balkonie nie mają niczego innego oprócz suszarki do prania oraz mopa.
Cóż, ja mam większe balkonowe aspiracje i nie znoszę próżni.
Dlatego dziś, kiedy przyjechała do nas nastoletnia siostra mojego Pana, postanowiłam wykorzystać ją nieco do pomocy z ogarnięciem nowego balkonu.
Kupowałyśmy zioła, doniczki, podstawki. Nie zdążyłyśmy jednak przesadzić wszystkiego przed zmrokiem, więc za bardzo nie ma co pokazywać:). Zwłaszcza, że mamy jeszcze kilka pomysłów do realizacji.
Stąd też, zamiast pisać żywokostowy post, po prostu usiadłam na chwilę na nowym balkonie i zaznajamiałam się z nowymi roślinami i próbowałam ogarnąć je w niewielkiej przestrzeni.
Potem rozłożyłyśmy koc, zaparzyłyśmy herbatę, okazało się nawet że mam w pudłach przeprowadzkowych latarenkę, której nigdy nie używałam. I nawet jakąś pasującą do niej świeczkę. Oraz zapalniczkę.
Piłyśmy herbatę, patrzyłyśmy w skrawek nieba nad balkonem oraz żartowałyśmy, potem bawiłyśmy się aparatem. Tak, to zdjęcie u góry zostało zrobione kilka minut po 23 – magia lampy błyskowej.
To zabawne, jak kilka metrów kwadratowych może odmienić się dzięki paru pachnącym doniczkom i o ile przyjemniej na takim balkonie się siedzi: to nic, że zamiast krzeseł i stolika mamy małą wycieraczkę i kocyk. Przyjemnie jest zwłaszcza nocą: brakuje tylko rechotu żab. Może też wyrzuciłabym sąsiadów, którzy właśnie robią sobie remont :-).
Wiem, balkony to taka proteza natury i to dość słaba, ale lepsza proteza niż balkonowa nicość.
Kiedy skończę dekorować może pokażę Wam, co tam wymyśliłam:)
Nocnej herbatki dla kogoś?
Pięknego dnia!