Jak jeść? Michael Pollan. Recenzja

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:

 


Mówi się, że w dzisiejszych czasach, rozszyfrowanie napisów na etykietach żywności przypomina czytanie tablicy Mendelejewa. Nie zgadzam się z tym twierdzeniem. Moim zdaniem tablica Mendelejewa w porównaniu ze składnikami z etykiet żywności, to zwyczajne abecadło (zresztą, nie bez powodu potrafi nauczyć się jej „młodsza młodzież” z gimnazjum).

W dzisiejszych czasach nie wystarczy znać chemię. Trzeba (teoretycznie) znać coś więcej: antychemię żywności. Konsument powinien wiedzieć nie tylko to, w jaki sposób rozszyfrować skład potraw, ale także jak skutecznie przeciwdziałać szkodliwemu wpływowi „chemicznych” składników i oczywiście śledzić kolejne „zdrowotne nowinki” ze świata technologii żywienia. Jednym słowem, posiadać nieomal ekspercko-szamańską wiedzę. Jak w tym wszystkim nie zwariować?

Michael Pollan w książce „Jak jeść” niesie ze sobą.. pochodnię zdrowego rozsądku. Tak, drodzy Państwo, tylko zdrowy rozsądek nas uratuje!

Szczerze mówiąc, zwolenniczką zdrowego rozsądku w kuchni jestem od dawna. Mówią, że dodanie do potraw cudownego błonnika rozwiąże moje potencjalne problemy z nadwagą (co z tego, że nie mam, zawsze mogę mieć!) ? A witaminy A,D,E dorzucone do jogurtów sprawią, że moje kości będą silniejsze*? Informacje w stylu „awokado zawiera ileś kwasów x, które sprawiają a,b,c” niezbyt do mnie przemawiają. Uważam, że należy jeść umiarkowanie i wszystko, najlepiej w naturalnym kontekście. Okazało się, że piewcą dość oczywistych,jak dla mnie,stwierdzeń jest także Michael Pollan.

* swoją drogą, czy zauważyliście że w alejkach supermarketów, w których sprzedaje się jogurty jest zawsze największy tłok? Specom od marketingu udało się wylansować jogurt i desery mleczne jako uniwersalną przekąskę na każdą porę, a przecież one też zawierają cukry i tłuszcze.

Jego książka „Jak jeść. Przewodnik konsumenta” to moim zdaniem zbiór zdroworozsądkowych rad. Nie wiesz co wybrać? Wybierz rozsądnie.. jedzenie! Albo to, co najbardziej przypomina jedzenie. Pollan (moim zdaniem słusznie) zauważa, że każdy medal ma dwie strony. Z jednej, producenci żywności, nastawieni na zysk z drugiej natomiast rzesze dietetyków, odkrywających coraz to nowe, „cudowne” składniki, których włączenie do diety zapewni nam długie i szczęśliwe życie. Wg. Pollana nauki o żywieniu są teraz mniej więcej na tym samym stopniu rozwoju co XVI wieczna chirurgia. Kierunek jest więc jak najbardziej chwalebny, jednak czy warto ślepo podążać za ich ustaleniami?


Książka ma charakter humorystycznego poradnika, podzielonego na trzy części: Co mam jeść? (Jedz jedzenie), Jakie produkty mam jeść (głównie warzywa), ile mam jeść? (nie za dużo). Na jednej stronie znajdziemy jedną poradę (autor radzi zapamiętać chociaż jedną z każdego rozdziału), opatrzoną krótkim komentarzem. Jakie to porady?

Złota reguła: Jedz jedzenie. Nie za dużo. Głównie rośliny.

– Unikaj produktów spożywczych jakich nikt normalny nie trzymałby w spiżarni

– Jedz tylko to, co prędzej czy później zgnije

– Jedz według jakiejś diety regionalnej. Właściwie według jakiejkolwiek. Społeczeństwo, którego dieta byłaby zła, długo by nie pociągnęło. Tylko społeczeństwu zachodniemu udało się stworzyć dietę, która równo szkodzi wszystkim (co za zdobycz cywilizacyjna! – komentuje złośliwe Pollan)

– Jadaj jak wszystkożerca (podpisuję się rękami i nogami!)

– Odświętne smakołyki jadaj tylko od święta! (nie ma nic złego w dogadzaniu sobie.. czasami:))

– Sam sól i słódź to co jesz!
– Gotuj! (masz ochotę na frytki? Proszę bardzo, ugotuj sobie sam, odechce Ci się wcinać je codziennie)

Brzmi trywialnie? Może. Ale domyślam się, że takie proste zasady, zwłaszcza w Stanach, gdzie z jednej strony mamy olbrzymią otyłość a z drugiej strony strach przed jedzeniem oraz dietetycznych guru, taka szczerość musi być pewnym szokiem. Nie musisz być ekspertem od jedzenia. Nie musisz znać zasad wszelakich diet i płacić swojemu prywatnemu dietetykowi. Jedz z rozsądkiem!


Słowo o wydaniu: książka jest naprawdę starannie wydana. Mały, poręczny format, nagłówki w fajnych, pastelowych kolorach, proste rysunki warzyw i owoców. Szycie bardzo dobrej jakości i dobrej jakości papier, bardzo miły, satynowy w dotyku (dotykam go dla samej przyjemności;)), może troszkę zbyt cienki, lekko przebijają literki z drugiej strony. Dodatkowo otrzymujemy papierową zakładkę do książki z paroma sentencjami Pollana i logo patronów medialnych. Estetyka wydania prosta, nienarzucająca się, ale z humorem.
Książkę dostałąm, jednak czy kupiłabym ją dla siebie?
Gdybym przejrzała ją w księgarni, zapewne nie. Wydawała by mi się zbyt prosta i trywialna (toż ja większość twierdzeń Pollana stosuję w praktyce!). Jednak książeczka ma niewątpliwy urok: wystarczy, że powiem, iż moja 75 letnia Babcia przeczytała połowę za jednym zamachem. Następnie koleżanka.. coś czuję, że będzie to moja etatowa książka do pożyczania :-)

A kiedy przez chwilę się zastanowiłam, znalazłam „od ręki” kilka osób, dla których książeczka ta byłaby naprawdę trafionym prezentem.

Podsumowując: książeczkę polecam. Zarówno do przejrzenia jak i do poczytania w autobusie czy w tramwaju. Ciężko ją porównać do innych książek w mojej biblioteczce. Moim zdaniem, piękna pozycja prezentowa, zwłaszcza dla osób, które żywią się same i nie bardzo im to wychodzi ;-)
—————————-

Michel Pollan
Jak Jeść
Przewodnik Konsumenta
Wydawnictwo: Poradnia K
Warszawa 2010 r.
cena: 29,90 zł