Dzień dobry,
Dziś dla odmiany, zapraszam Was na krótki, letni przepis z truskawkami: w sam raz na upały oraz zakończenie sezonu kwitnienia czarnego bzu. Chciałam zachęcić Was (jeśli jeszcze tego nie robiliście!) do zabawy z truskawkami i octem balsamicznym.
Dziś na talerzu: cynamonowe grzanki z truskawkami marynowanymi w occie balsamicznym (z odrobinką pieprzu). Z dodatkiem kwiatów białego bzu, pistacji oraz domowej roboty creme fraise (lub po prostu dobrej śmietanki). Do tego troszkę mięty.
Wbrew nazwie – mi lista składników kojarzy się z drogą restauracją, gdzie dostajesz menu na pół strony z dziwacznymi nazwami, a potem na talerzyku znajduje się zaskakująco mała ilość potrawy – ten deser jest bardzo szybki do przygotowania i sycący.
Zapraszam do eksperymentowania!
Przepis przygotowałam na zakończenie sezonu na czarny bez:-)
Krótka uwaga dotycząca kwiatów bzu: teoretycznie każda część rośliny jest lekko toksyczna – szczególnie dużo sambunigryny (bo tak się nazywa ta substancja, która może wpłynąć na nasz żołądek) zawierają czarne owoce. Najbardziej toksyczne są owoce, liście i łodyżki – szczególnie małe dzieci nie powinny ich jeść na surowo. Kwiaty (same płatki) śladowe ilości sambunigryny i w małych ilościach są jadalne- w tym przepisie dodatkowo są zamarynowane. Sambunigryna znika po przegotowaniu owoców i kwiatów (podobno także podczas suszenia – nie potwierdza tego mój zielnik, ale z drugiej strony są herbatki z suszonym czarnym bzem). Jeśli chcecie czuć się bezpieczniej, proponuję przesmażyć wcześniej kwiaty na patelni (tak jak w klasycznych przepisach na racuszki z kwiatami bzu, tyle, że bez jajka). Jeśli macie małe dzieci, na wszelki wypadek, zrezygnowałabym z dodatku płatków – może zastąpić je poczciwą, jadalną lipą?
W każdym razie, ja trochę płatków zjadłam i żyję (całkiem nieźle), ale dodajecie na własne ryzyko :)
Zanim zaczniecie przygotowywać te grzanki, kilka uwag o składnikach. Połączenie octu balsamicznego z truskawkami jest bardzo fajnym połączeniem o ile:
a) truskawki są słodkie
Wczoraj podsłyszałam taką rozmowę na rynku:
Klientka: Czy te truskawki są słodkie?
Sprzedwca: Nie.
K: Słucham?
S: Nie.
K: Ale ja tak pro-forma pytałam.
S: No ja pani szczerze odpowiadam. Mi nie smakują. Truskawki tańsze nie będą i więcej nie będzie, więc można brać, ale cudów się nie spodziewać.
:-)
To tyle w temacie – pozostaje liczyć na dobrego, uczciwego sprzedawcę albo własne grządki. Ja na szczęście mam dostęp do małego sklepiku, gdzie przywożą małą ilość truskawek z podkrakowskiej uprawy i były dobre.
b) ocet balsamiczny jest dobrej jakości – generalnie im starszy ocet, tym słodszy. Sprawdźcie przed użyciem, czy Wasz taki jest. W handlu dostępne są skoncentrowane octy balsamiczne, które potem trzeba rozcieńczyć wodą (taki ocet ma np. Kamis) i tego typu przyprawa nie nada się do naszych grzanek. Ma być smacznie i elegancko, ale nie kwaśno!:)
Powiem szczerze, że do tych konkretnych grzanek użyłam troszkę „oszukanego” (bo z dodatkiem syropu z figi) octu – dawno, dawno temu, Lidl miał w ofercie takie octy balsamiczne „de luxe” i bardzo le lubię, pomimo, że są słodzone syropem owocowym.Marzy mi się prawdziwy ocet balsamiczny z modeny, który dojrzewa przez kilka lat, może kiedyś…;-)
To tyle mojego gadania: moim zdaniem grzanki są warte przygotowania, gorąco polecam dostosowanie słodkości do swoich smaków i osobistych preferencji i oczywiście – do eksperymentowania!
Pomysł podpatrzyłam na portalu Pinterest – jeśli jeszcze go nie znacie, a macie ochotę na kolejny zjadacz czasu, za to z bardzo dużą dozą inspiracji, polecam!
I takie nieco bardziej abstrakcyjne zdjęcie – swoją droga, które bardziej się Wam podoba? To ciemniejsze, czy te niebieskawe i radosne?:)
Grzanki cymanonowe z truskawkami. Z octem balsamicznym i czarnym bzem.
uwaga: robimy na oko!:):)
Na grzanki:
- kilka kromek pieczywa
- 2 jajka, roztrzepane
- łyżka mąki (można ominąć, ale ja wolę z mąką, moim zdaniem, lepiej smakuje)
- solidna szczypta cynamonu
- szczypta soli
- olej do smażenia (ja używam klarowanego masła)
- cukier do karmelizacji
Na truskawki balsamiczne:
- około 30 dag truskawek, słodkich, bez szypułek, pokrojonych
- 2 łyżeczki octu balsamicznego (najlepiej dodawać po troszkę i sprawdzać, czy Wam odpowiada smak – mój był dość słodki, więc Wam radzę zacząć np. od łyżeczki)
- opcjonalnie – trochę cukru brązowego do smaku
- kwiatki obrane z baldachu białego bzu (opcjonalnie)
- kilka listeczków mięty, drobno posiekanej + mięta do przybrania.
Do podania:
- creme fraise, jogurt naturalny (możecie sobie zrobić jogurt samodzielnie) lub grecki
- pistacje (opcjonalnie) – dodam, że teraz podprażyłabym je dodatkowo na patelni.
Wykonanie:
Bardzo proste jest:)
Najpierw (najlepiej pół godzinki wcześniej) mieszamy truskawki z octem balsamicznym i kwiatami białego bzu oraz miętą – można dodać troszkę cukru. Zostawiamy w chłodnym miejscu, żeby smaki się przeniknęły.
Teraz robimy grzanki:
Jajka roztrzepujemy, dodajemy przyprawy z mąką – oprócz cukru. Obtaczamy jajka w masie jajecznej. Na rozgrzaną patelnię wylewany trochę tłuszczu do smażenia.
Kiedy tłuszcz będzie gorący, wkładamy grzanki i smażymy na średnim ogniu, do zbrązowienia. Można jedną stronę posypać cukrem, wtedy cukier fajnie się skarmelizuje (ps. ja mam teflonową patelnię i takiego karmelu najłatwiej się pozbyć podgrzewając potem patelnię razem ze szklanką wody – resztki karmelu się rozpuszczą i łatwo da się je wyczyścić)
I podajemy grzanki:
Grzanki podajemy z truskawkami, jogurtem i pistacjami. Można udekorować płatkami czarnego bzu, do ozdoby. Można posypać pistacjami i świeżo zmielonym, czarnym pieprzem.
Jemy gorące.
To tyle, smacznego!