Ugotuj sobie czarne mydło! [Savon noir]

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:

 

 

savon noir

Dzień dobry,

Nawet nie wiesz jak się cieszę, że się dziś spotykamy! Wiem, że było mnie mało na blogu (to się nazywa niestety życie), jednak dziś przygotowałam coś specjalnego. To co widzisz u góry, to nie błoto, ale mydło: czarne mydło typu savon noir, które możesz ugotować w domu. Jest świetnym prezentem (także dla siebie!), wprowadzeniem do mydlarstwa czy po prostu projektem dla własnej satysfakcji!

Przepis okrasiłam dodatkowo kilkoma filmami, gdzie krok po kroku pokazuję jak zrobić czarne mydło, jak zmienia się z godziny na godzinę i wiele innych rzeczy. Mam nadzieję, że  Ci się spodoba!

ps. wieczorem zapraszam na blog, będzie to o co pytacie: świąteczne zestawy w sklepie z olejkami.  Na pewno będą, są bardzo dobre cytrusy, wciąż czekam na fizyczne otrzymanie liścia cynamonu i jodły himalajskiej, więc będą w przedsprzedaży. Wieczorem będzie pełna oferta, jeśli zamówisz do niedzieli późnej nocy, nadam w poniedziałek i będzie dobrze:).

Wracając do czarnego mydła.  Poniżej zamieszczam kilka informacji, natomiast jeśli naprawdę chcesz zrozumieć o co chodzi z czarnym mydłem, gorąco polecam obejrzenie wszystkich filmów, gdzie krok po kroku zobaczysz co jest potrzebne do jego wykonania i jak, z każdą godziną gotowania, zmienia się jego konsystencja!

Czarne mydło. Co to jest?

Kontynent afrykański zna dwa czarne mydła. Pierwsze czarne mydło (po prostu „black soap”) jest wytwarzane głównie w Afryce subsaharyjskiej. Do jego wykonania używa się wielu składników, w zależności od regionu: popiołu z łusek kakaowca, prażonych skórek platanów, skórki platanów, olej palmowy oraz masło shea. Takie mydło ma zazwyczaj kształt mniej lub bardziej kształtnej kostki.

Drugie czarne mydło, savon noir, czyli to, które robimy dzisiaj, wywodzi się z Afryki Północnej i jest mydłem wybitnie oliwkowym: przyrządza się go na bazie oliwy z oliwek oraz oliwek. Dawniej używano także popiołu, zwierającego wodorotlenki, współcześnie używa się po prostu czystego wodorotlenku potasu (nie martw się nazwą, o tym potem!).

Savon noir jest robione na ciepło = możesz je mieć w jeden dzień

Jest to mydło przygotowywane metodą na ciepło, co w praktyce oznacza, że gotuje się go przez kilka godzin z dodatkiem wodorotlenku potasu i potem jest praktycznie od razu gotowe do użycia. Ma bardzo specyficzną konsystencję: żelu/mazi.  Jeśli interesują Cię kojarzysz domowe mydełka w fikuśnych kształtach, to prawdopodobnie interesują Cię mydła przygotowywane metodą na zimno tj. dojrzewające. Takie mydła muszą czekać kilka tygodni/miesięcy, na osiągnięcie dojrzałości (więcej na ten temat przeczytasz w mojej książce o kosmetykach naturalnych).

Savon noir możesz mieć tego samego dnia, kiedy je ugotujesz, chociaż lepiej jest poczekać do czasu, aż się schłodzi i zostawić na noc.  Przyznaję, za każdym razem kiedy robie savon noir, czuję się trochę jakbym była w serialu Breaking Bad:)

Czego potrzebujesz do czarnego mydła. Ustawienie cz1

Jak używać mydła savon noir?

Savon noir jest mydłem, którego używa się w rytuale łaźniowym. Nakładasz maź na skórę, zwilżasz wodą, wytwarza się lekka pianka. Tradycyjnie, ciało pociera się dodatkowo szorstką rękawicą kessa, która dodatkowo złuszcza naskórek. Skóra po użyciu savon noir rzeczywiście jest mięciutka.

O właściwościach savon noir można przeczytać sporo. Przede wszystkim jest to delikatne mydło oliwkowe, które przede wszystkim:

  • bardzo ładnie złuszcza naskórek
  • wyrównuje koloryt skóry
  • zmiękcza i głęboko oczyszcza

Moim zdaniem jest super do ciała. Czasem czytam na forach internetowych pomysły dotyczące mycia savon noir włosów czy buzi.

Powiem szczerze, że to dość ryzykowne. O ile u mnie na ciele savon noir sprawdza się super, o tyle na twarz jest to naprawdę mocny „peeling” i nie trzeba dużo, aby przesuszyło. Z włosami także bym uważała, zwłaszcza, jeśli masz długie.

Od Ciebie zależy co z mydełkiem zrobisz, ja jednak mocno polecałabym stosować go zgodnie z tradycyjnym zastosowaniem.

savon noir

Domowe savon noir – czego potrzebujesz?

Dobrze wiem, że tradycyjnie to praktycznie niczego. Mogłabym napisać: rozpal palenisko, nałóż stary garnek i gotuj mydło. W kuchni jednak jest kilka rzeczy, które się nam przydadzą.

Sam proces jest banalnie prosty, jednak wymaga przygotowania kilku rzeczy:

  • oliwa oraz oliwki
  • wolnowar: można zastąpić garnkiem z grubym dnem i gotowaniem w łaźni wodnej, ale wolnowar znacząco usprawnia pracę. Ponieważ wynikiem końcowym naszej pracy jest mydło, spokojnie można użyć wolnowaru, w którym normalnie sobie gotujecie, potem po prostu się umyje. Jeśli planujecie robić dużo mydeł na ciepło, wtedy dla wygody polecam kupić drugi wolnowar
  • blender: wiadomo, berberowie blenderów nie mieli, ale warto mieć taki pod ręką. Do mydła można kupić najtańszy blender i będzie:) (ja mam osobny do mydeł i kosmetyków)
  • szpatułki: najlepiej silikonowe
  • olejki eteryczne: tradycyjnie używa się czasem olejku eukaliptusowego. Jest to jednak nowa tradycja, około 50 lat tak sądzę, ponieważ eukaliptusy nie pochodzą z Maroka. Ja użyłam olejku z tymianki białego oraz pomarańczy 10x. Będę jednak szczera: moim zdaniem można spokojnie zrobić savon noir bez olejków, bo i tak ma bardzo specyficzny zapach. Każdy delikatniejszy olejek zginie
  • wodorotlenek potasu (KOH). Bez tego ani rusz. Kupisz go na Allegro albo w internetowych sklepach chemicznych. Wyszukuj jakości „CZdA” czyli „Czysty do analiz”.

Savon noir godzina po godzinie

Nakręcenie tego filmu zajęło mi kilka godzin:). Jeśli naprawdę chcesz zrobić to mydło, to polecam obejrzeć!

Robimy savon noir – uwagi techniczne

Sam przepis na czarne mydło jest bardzo łatwy, jednak wymaga trochę przygotowań. Gorąco zachęcam Cię do obejrzenia wszystkich filmów, które przygotowałam: dzięki temu lepiej zrozumiesz proces.

Proces przypomina po prostu gotowanie jakiejś masy i sam w sobie jest bezbolesny.

Pamiętaj jednak, że wodorotlenek potasu jest substancją silnie żrącą: rękawiczki, okulary na oczy oraz dobrze przygotowane stanowisko pracy to mus. W dużym skrócie, dopóki się nie zmydli, żre tak jak udrażniać do rur (wiele z udrażniaczy ma w składzie jakiś wodorotlenek właśnie).

Uważaj z wodorotlenkiem!

Roztwór wodorotlenku i wody dodatkowo wydziela ciepło oraz opary. Roztwór szybko stanie się gorący (wybierz więc gruby słoik do przygotowania) oraz ma drażniący zapach. Ja ustawiam recepturę tak, żeby nie stać nad garnkiem nie wiadomo ile oraz otwieram okno i włączam nawiew.

Wszystkie rzeczy mające styczność z wodorotlenkiem musisz potem porządnie umyć, najlepiej w rękawiczkach.

Po zmydleniu mydło jest całkowicie bezpieczne, natomiast na początku trzeba uważać i już. Nie jest to takie straszne jak brzmi, nawet ja z moimi trzęsącymi rączkami daję radę:).

Gotowe savon noir

Jeszcze jedna uwaga:  Staraj się też możliwie dokładnie trzymać przepisu (potrzebujesz wagi). W mydłach na gorąco i tak wszystko się zmydli raczej, ale pamiętaj, że nie możesz sobie dowolnie zamieniać oliwy na inne oleje (np. olej słonecznikowy czy inne). Jeśli zmienisz tłuszcz, musisz zmienić też ilość wodorotlenku potasu.Oczywiście można to zrobić, ale trzeba wiedzieć jak:).  Zostajemy więc przy oliwie, OK?

To jak, zaczynami?

Czarne mydło – savon noir. Przepis

Przed przystąpieniem do gotowania gorąco polecam obejrzeć wszystkie filmy.

Składniki:

  • 600g oliwy z oliwek
  • 230 g wody (najlepiej miękkiej, filtrowanej, destylowana jest jeszcze lepsza)
  • 105 g KOH (wodorotlenek potasu – wyżej przeczytasz gdzie kupić)
  • 140 g oliwek, odsączonych z zalewy*. Kolor dowolny, ja używam czarnych
  • olejki eteryczne, jeśli chcesz. Ja używam tymianku białego oraz pomarańczy 10x (która dobrze reaguje z mydłami i mydło pachnie jak landrynka). Możesz dodać też eukalitpusu , jodły, albo całkiem pominąć olejki i będzie dobrze też!

*jeśli są bardzo słone, to wtedy dzień wcześniej zalej wodą, odsącz i przepłukaj.

Przygotowanie:

Zakładasz google i rękawiczki.

Do wysokiego naczynia z grubego szkła (słoik styknie) wsypujesz odmierzony wodorotlenek potasu, zalewasz odpowiednią ilością wody, mieszasz i odstawiasz na chwilę (niektórzy robią na odwrót, tutaj to nie ma większego znaczenia). Słoik zacznie się robić gorący i wydzielać drażniące opary, więc dobrze jest go postawić w bezpiecznym, przewiewnym miejscu. Uważaj na dzieci, psy, koty itepe.

W między czasie wkładasz sobie oliwki do miseczki i blendujesz z połową oliwy. Wlewasz pulpę do wolnowaru albo do garnka, w którym będziesz gotować w kąpieli wodnej (można też oczywiście na blasze, żarze etc). Dolewasz resztę oliwy. Ostrożnie wracasz po wodorotlenek, wlewasz i mieszasz.

Blendujesz pulsacyjnie przez kilka minut i zamykasz wolnowar (ja ustawiam na jedynkę, ale jaki masz wolnowar taki będzie). Za 15 minut wracasz i blendujesz znowu przez chwilę. Masa zgęstnieje, ale niewiele. Mydła oliwkowe takie są, że trudno się saponifikują.

Niektórzy mówią, że trzeba bez przerwy blendować przez 30 minut, ja tak nie robię i też wychodzi. Nie mam przyjemności z wdychania oparów, ale oczywiście jeśli chcesz, możesz to robić. Generalnie ja zaglądam co 20 minut, trochę poblenduję i przykrywam.

Po około 30 minutach masa powinna dość mocno zgęstnieć i zacznie robić się piana po bokach. Wtedy dobrze jest poblendować tak na poważnie, z minutę, dwie, aż zostaną takie „kreski”.

Od tej pory jedyne co robisz, to zaglądasz do wolnowaru co pół godziny i trochę mieszasz.

Zauważysz po koło godziny, że boki zaczynają robić się błyszczące i „żelowate”. To bardzo dobrze, bo oznacza, że mydło weszło w fazę żelu. Teraz wystarczy już mieszać szpatułką.

Mydło jest zazwyczaj gotowe po około 3 – 4 godzinach. Zazwyczaj kiedy robi się ciągnące, można wyłączyć wolnowar i zostawić do następnego dnia (samo jeszcze „dojdzie”).  Zauważysz też, że zmienia się zapach: robi się taki jakby .. nie wiem, ciepły, bursztynowy, nie będzie czuć już wodorotlenku.

Ja zawsze gotuję trochę dłużej, bo lubię kiedy mydło ma bardziej stałą konsystencję. Na filmach dokładnie zobaczysz co się dzieje z konsystencją i jaka ma być.

Teraz możesz dołożyć olejki eteryczne, jeśli chcesz.

Zamykasz pokrywkę i zostawiasz do ostygnięcia.

Przekładasz do słoiczków i oto jest!

Twoje własne, prywatne, savon noir!

Jest radość?:)

Podobał Ci się ten wpis? Podaj dalej!