Dzień dobry,
Dwa dni temu napisał do mnie kolega:
- Cześć. Jesteś w domu? Wróciłem z Turcji, mam kawę, po turecku, tygielek, możemy sobie razem przygotować! Znajdziesz chwilę?
- Znajdę!
Znalezienie chwili okazało się trudniejsze,niż sądziłam.
Nie przygotowałam niczego do zjedzenia, ponieważ nie było na to czasu. Przerwałam spotkanie chyba ze cztery razy, ze względu na niespodziewane telefony i wizyty. Kupiłam ciastka, które pod naszą nieobecność zjadł kot. Wysypałam cukier na blat. Potem potrąciłam ręką gotową kawę i wylała się na stół. To nie był mój dzień.
Na szczęście pod ręką była woda, palnik i cukier. Wystarczyło na mocną, aromatyczną kawę po turecku.
Właściwie jedyną kawą, którą lubię jest capuccino – kawy „fusiastej” nigdy nie lubiłam. Zwłaszcza wersji, którą piją moi Rodzice i Dziadkowie („nasyp łyżeczkę, zalej wrzątkiem i posłódź”). Ta przygotowana dziś nawet mi smakowała – była to wersja dość delikatna, z pianką, nieco podobna do espresso. Następnym razem spróbuję z kardamonem – podobno jeśli rzadko piję kawę, powinnam na siebie uważać i nie przesadzać z tym specjałem.
Zapraszam Was na kawę po turecku!
Do kawy po turecku potrzebujemy oczywiście kawy. My mieliśmy taką:
Przyda się też miedziany tygielek.
Mam bardzo podobny w mieszkaniu i do tej pory go nie używałam – teraz już wiem, do czego się przyda!
Do tygielka nalewamy wodę, dodajemy kawę oraz cukier i podgrzewamy na wolnym ogniu.. Ma być bardzo gorąca, ale nie może wrzeć, ponieważ wtedy stracimy piankę.
Gorącą kawę przelewamy do filiżaneczek – kolega również przywiózł je z Turcji:-)
Kawa gotowa!
Wypiłam tylko pół filiżaneczki – drugie pół się rozlało (straszna ze mnie niezdara!), ale chyba dobrze się stało – jako osoba nieprzyzwyczajona do picia mocnej kawy, mogłabym mieć spore problemy ze snem..
Kawa po turecku w całej okazałości:
Kawa po turecku, przepis.
dla jednej osoby (która, tak jak ja, pije mało kawy)
- łyżeczka świeżo mielonej kawy
- łyżeczka, dwie cukru
- woda, około 100 ml
- jeśli ktoś lubi, można dodać np. kardamonu
- dodatkowo: tygielek.
Do tygielka wsypujemy kawę oraz cukier, zalewamy wodą (około 100ml).
Tygielek kładziemy na małym ogniu i podgrzewamy – woda ma być na granicy wrzenia,ale nie można jej zagotować! Wtedy powstanie ładna pianka.
Kawę rozlewamy do filiżaneczek i podajemy bardzo gorącą.
Smacznego!
A na koniec, można powróżyć z fusów. Podobno to, co jest na ściankach filiżanki tez się liczy – jaką wróżbę wyciągnęlibyście z mojej filiżanki? Ja widzę płonący las…
Kawa przydaje się nie tylko jako napar dający energię na resztę dnia – zobacz nasz peeling kawowo-magnezowy, który pomoże Ci w problemach ze snem i gonitwie myśli :)