[ ten post jest częścią serii: Poznaj swój nóż kuchenny ]
Dzień dobry,
Nadszedł czas (wreszcie!), by zakończyć serię Poznaj swój nóż kuchenny. Przyznam, że nie sądziłam, że jej prowadzenie zajmie mi tak dużo czasu, myślę jednak, że była wartościowa i dobrze, że poświęciłam jej nieco miejsca na blogu – zwłaszcza, przeglądając wyniki wyszukiwania zauważyłam, że sporo osób tutaj trafiło. Jeśli na bieżąco pojawi się potrzeba, żeby podjąć jakiś nożowy temat, przedstawię go na blogu – jednak teraz opisałam już najważniejsze rzeczy!
Na zakończenie chciałam Wam opowiedzieć o nożach w mojej kuchni – przygotowałam dwa krótkie filmiki, w których będę mogła je Wam pokazać. Są to noże zupełnie innej klasy – jeden, malutki, niepozorny i tani pikutek firmy Victorinox, zaś drugi (tak, to ten, który jest na zdjęciach całej serii) to japoński nóż typu gyuto, z którym także się nie rozstaję!
Może seria zachęci Was do zaopatrzenia kuchni w dobre narzędzia do krojenia!
Zapraszam!
Zanim pokażę Wam noże. – Ile kosztuje dobry nóż kuchenny?
Odpowiedź brzmi – to zależy.
Niezły nóż (o czym potem) można kupić za kilkanaście złotych – za około 200 zł można już wybrać coś interesującego. Jeśli chodzi o noże japońskie, jeśli mamy do dyspozycji około 150 dolarów, mamy już jakiś wybór.
Oczywiście, tutaj ogranicza nas zasobność portfela i zdrowy rozsądek – ceny mogą piąć się, jak ze wszystkim, w nieskończoność.
- Często kiedy mówię, ile kosztował mój nóż (140$, ale wiosną kurs był niski), zaraz pada pytanie: Tak dużo?
Szczerze mówiąc, uważam, że to kwestia priorytetów. Znam kilka osób, które mają super wyposażone kuchnie, jakieś magiczne garnki, fajny mikser i elegancką mikrofalę, ale mają tępe noże. I krzywią się, że mogą wydać kilkaset złotych na „tylko nóż”.
[pullquote]Osobiście uważam, że nóż to podstawowy sprzęt w kuchni.[/pullquote]
Znam też takie osoby (dobrze, główne kobiety), które są w stanie bez większego bólu wydać 300 zł na buty/torebkę/płaszcz (a przynajmniej są w stanie rozumieć taki wydatek), jednak kupno noża za kilkaset złotych przechodzi ich wyobrażenie.
Nie zrozumcie mnie źle – nie uważam, że każdy musi mieć super nóż i wydać na niego nie wiadomo ile – zresztą zaraz przedstawię Wam aleternatywę za kilkanaście złotych. To jest sprawa priorytetów: o ile komuś łatwiej jest zrozumieć, że jako kobieta mogę wydać ileś tam gotówki na perfumy/fryzjera/czy na co tam kobiety wydają pieniądze, o tyle często ta sama osoba nie może pojąć, jak mogę zamiast płaszcza, kupić „Tylko” nóż. To nic, że będę używać go kilka/kilkanaście razy dziennie.
I jeszcze jedno: jeśli akurat nie mam gotówki, to po prostu nie ma o czym mówić: nóż jest poza moim zasięgiem, tak samo jak nowy płaszcz;) Ale wiecie – ja jestem taką osobą, która wybrałaby nóż. :-)
To tyle w kwestii pieniędzy – napisałam o tym, bo wiele osób mnie pyta o koszty.
Noże kuchenne w mojej kuchni:
- Pikutek firmy Victorinox. Małe, poręczne narzędzie, do kupienia za kilkanaście złotych na Allegro. Ze stali chirurgicznej – nie przetrwa wieków i dość trudno go naostrzyć (jest ząbkowany), ale bardzo, bardzo ostry. Nie przetrwa wieki, nie będzie super wygodny np. do filetowania czy siekania, ale stosunek cena/jakość: super. Używam go w kółko, kupuję też jako prezent dla znajomych. Więcej w filmiku:
- Nóż japoński typu gyuto – zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Kupiony w sklepie Japanese Chefs Knives (jeśli chcecie, mogę kiedyś napisać, jak zamawiać noże z Japonii). Piękny, bardzo ostry, z dobrej jakościowo stali. Więcej mówię o nim w filmiku:
Japoński nóż kuchenny (Gekko, Gyuto) – tutaj link do wersji HD.
- nóż typu gyuto – jest to japoński odpowiednik noża szefa kuchni, najbardziej uniwersalny,
- wysokiej jakości stal VG10, bardzo duża twardość
- okładzina ze stali damasceńskiej
- ostrzony dwustronnie, 15 stopni (pod dużym kątem)
- bardzo wygodny
Tych dwóch noży używam w kuchni na przemian. Szczególnie ważne jest odpowiednie ostrzenie oraz pielęgnacja noża. Powiem Wam jednak, że jest to zakup roku 2011 i odkąd go mam, praca w kuchni jest dużo przyjemniejsza, szybsza i przede wszystkim bezpieczniejsza *
Uff, to chyba tyle w sprawie noży kuchennych. Co sądzicie o takich nożach? Zastanawialiście się w ogóle kiedyś nad zakupem? Ja przyznam, że swój kupiłam dość spontanicznie, po drobnym wypadku (ucięłam się tępym nożem) i uważam, że to był strzał w 10!
* o ile nie jesteście moją koleżanką, która próbuje łapać nóż spadający ze stołu. Tak Natalia, to do Ciebie -miałaś szczęście, że masz palce;) Tak, wybaczam Ci, że ukruszyłaś mi końcówkę;)
[ ten post jest częścią serii: Poznaj swój nóż kuchenny ]