Warszawa. Późno, zimno, ponuro. Zmęczeni po kilkugodzinnej podróży i staniu w korkach.
Pan: Może chcesz pójść do kawiarni? Na ciastko, coś ciepłego?
Kręcę przecząco głową
Ja: Wiesz o czym teraz marzę?
Pan: O herbacie?
Ja: O jak największym kubku herbaty..
(pół godziny później, po obejściu kilku kawiarni w Złotych Tarasach i kręceniu nosem „dobrej herbaty tutaj pewnie nie będzie”, siedzę szczęśliwa z ogromnym kubkiem pełnym herbaty. Pływa w niej pomarańcza naszpikowana goździkami, w środku czuć rozgrzewający posmak syropu imbirowego)
Pan: Jesteś zadowolona?
Potakuję.
Pan: Naprawdę niewiele trzeba, żeby Cię uszczęśliwić…
A dla Was? A może tak kubek herbaty? Na rozgrzanie?
A w następnym poście (może jeszcze dziś:)) herbata na sposób indyjski i konkurs mikołajkowy (zdradzę, że będzie przyprawowo)
Pozdrawiam!