Spis treści
Dzień dobry!
Jedliście już bób?
Ja dopiero pierwszy raz w tym roku. Bób zawsze sadziła Babcia, ale tego roku zachorowała i niestety nie zdążyliśmy tej pyszności zasadzić tak jak trzeba: toteż na pomoc przychodzą mi tradycyjnie dobrze zaopatrzone warzywniaki i sklepy:-).
Ostatnio sporo czasu spędzam u Rodziny na wsi. Często gotuję też posiłki dla czterech (czasami pięciu) osób. Okazuje się, że z jednej strony jest to trudniejsze niż gotowanie dla dwojga: każdy ma swoje smaki (którymi się zbytnio nie przejmuję, bo gdybym martwiła się np. o uprzedzenia mojej siostry, nigdy nie zrobiłabym jej curry, które teraz uwielbia), z drugiej jednak: dużo łatwiejsze. Właściwie zajmuje tyle samo czasu, co gotowanie dla jednej osoby (o ile nie lepimy pierogów;)), wystarczy po prostu wrzucić więcej składników.
Moi Rodzice dużo pracują fizycznie, dlatego staram się, żeby to co gotuję było pożywne i sycące. Zapomnijcie o liczeniu kalorii, zapomnijcie o kuchni fit. Staram się, żeby było warzywnie, kolorowo, aromatycznie, ale nie stronię też od tłuszczy zwierzęcych.
Bardzo dużo korzystam z dobrodziejstw kuchni indyjskiej oraz prowincjonalnej kuchni francuskiej, która serwuje często potrawy jednogarnkowe, aromatyczne i takie, po których można zebrać niejeden kosz winogron czy co tam się w południowej Francji zbiera. Polecam Wam np. fantastyczną francuską zupę pomidorową – prowincjonalna kuchnia francuska jest naprawdę niesamowita i wcale nie taka fikuśna czy trudna jak się wydaje! Mocno zastanawiam się też, czy nie kupić Mamie drugiego wolnowaru, żeby nastawiać rosoły i inne zupy.
Wracając do bobu, w tym przepisie wykorzystałam co miałam pod ręką. Wiem, że nie wszystko jest do powtórzenia, dlatego podaję Wam od razu zamienniki: nie bójcie się eksperymentować, wyjdzie na pewno pysznie! Inspiracją była klasyczna sałatka tabbouleh, jednak dodałam do niej kilka ciekawostek.
Mibunę prosto z ogrodu (zastąpicie ją rukolą albo pietruszką:))
Ziołową sól prosto z Gruzji i solidną szczyptę adżiki (jeśli macie chilli i kolendrę, albo nawet jakąś fajną przyprawę do curry, też będzie!):
Najważniejsze w tym przepisie są warzywa: dobre pomidory, ogórki (gruntowe są najlepsze), świeżutki bób. Gorąco polecam Wam dodatkowo tłuszcz kaczy albo gęsi ( o dziwo kupiłam w sąsiedniej wsi, obstawiam, że byłam jedyną osobą, która się skusiła;-)). Są fantastyczne do smażenia (i bardzo zdrowe: można na nich smażyć w wysokich temperaturach!). Z braku laku wystarczy dobry smalec. W wersji wegetariańskiej chyba najlepiej będzie wykorzystać olej kokosowy, chociaż nie uzyskacie aż takiej ilości smaku umami.
To co, zaczynamy?
Uwagi techniczne:
W tej sałatce wykorzystałam kaszę bulgur, ale jeśli lubicie inną, też będzie (np. bardzo często używam kaszy jaglanej). Ważne jest, żeby kaszę dobrze wypłukać pod ciepłą wodą, aby nie była gorzka. Dotyczy to zwłaszcza jaglanki, którą czasem warto wręcz przelać wrzątkiem i przepłukać kilkukrotnie.
Gorąco polecam Wam w tym przepisie zielony kardamon, na pewno nie raz się Wam w kuchni przyda! Jeśli jednak nie macie, wystarczy, że podsmażycie bób z takimi przyprawami jakie lubicie: polecam chilli, kumin, kardamon albo jakąś dobrą mieszakę garam masala, harrisa. Co tam macie!:)
Jeśli macie pod ręka, to warto ugotować kaszę na rosole.
Kaszę gotujcie wedle wskazań producenta, bo to różnie bywa:)
Sałatka ze smażonym bobem, kardamonem i kaszą.
Składniki:
/na cztery porcje/
Na kaszę:
- 300 g ulubionej kaszy (bulgur, jaglanka.. – patrz uwagi techniczne)
- 2 łyżki tłuszczu do smażenia (gorąco polecam tłuszcz kaczy lub gęsi, smalec albo olej kokosowy czy inny olej do smażenia też dadzą radę, chociaż smaczek nie ten:)
- 3 szklanki wody lub bulionu (lub wedle zaleceń producenta kaszy)
Na smażony bób:
- 300 g bobu
- woda do gotowania bobu
- mieszanka przypraw: ja użyłam ziarenek z trzech łupinek zielonego kardamonu plus solidnej szczypty adżiki i kuminu. Wiem, że prawdopodobnie tego nie macie, stąd też proponuję: kardamon + solidna szczypta chilli + pół łyżeczki innej, aromatycznej przyprawy (mielonej kolendry, przyprawy curry, garam masala etc.) + szczypta soli
- 1 łyżeczka oleju do smażenia (u mnie tłuszcz gęsi)
Na resztę sałatki:
- 2-3 duże i smaczne pomidory
- 2-3 ogórki gruntowe
- kilka rzodkiewek (opcjonalnie)
- solidna garść zieleniny: ja mam mizunę i mibunę z ogródka oraz gałązeczkę mięty. Polecam Wam mieszankę rukoli i kolendry lub rukoli i pietruszki lub co tam lubicie. Ważne, żeby sobie zielonego nie żałować:)
- sok z połowy cytryny lub łyżka octu balsamicznego
- sól, pieprz do smaku
- jeśli lubicie, możecie spryskać oliwą
Przygotowanie:
Robimy kaszę:
Kaszę płuczemy i odcedzamy. Rozgrzewamy tłuszcz na patelni, wrzucamy kaszę i smażymy ją przez kilka minut. Zalewamy wodą lub rosołem (jeszcze lepiej), smażymy przez około pięć minut, przykrywamy i zostawiamy na 10 – 15 minut do naciągnięcia. Przynajmniej ja tak robiłam z bulgurem, sprawdźcie instrukcje czasu gotowania swojej kaszy. Co nie wybierzecie, polecam ją najpierw usmażyć z tłuszczem:)
Gotujemy bób:
Kiedy kasza nam „dochodzi” do wrzącej wody wkładamy świeżutki bób, gotujemy przez 4-5 minut lub do czasu, aż będzie miękki. Przecedzamy, przelewamy zimną wodą i ściągamy „łupinki”. Teoretycznie nie trzeba nawet młodego bobu łupić, ale tak przyjemniej się je. Do łupienia można zatrudnić dzieci:)
Obrany bób przekładamy do miseczki, dokładnie mieszamy z przyprawami i wrzucamy na rozgrzaną patelnię. Smażymy 2-3 minutki.
Teraz warzywa i zielenina:
Kroimy wszystko na kosteczki czy co tam chcecie. I warzywa i zieleninę. Gorąco Wam polecam, żeby w tej zieleninie było kilka listeczków świeżej mięty:)
Wielki finał:
Kaszę przekładamy do miski. Wrzucamy warzywa oraz bób (razem z tłuszczem z patelni) i zieleninę. Dokładnie mieszamy. Doprawiamy do smaku solą, pieprzem, chilli, jeśli czujecie potrzebę kuminem. Dodajemy sok z cytryny lub ocet balsamiczny. Mieszamy dokładnie i kiedy już nam odpowiada, podajemy!
Smacznego!
Podobał Ci się post? Podaj dalej!