Spis treści
Dzień dobry,
Wszędzie już Święta, a w Ziołowym Zakątku jesień w pełni. Dacie radę jeszcze z kilkoma jesiennymi wpisami?
Rok temu pisałam Was sporo o kasztanach jadalnych i do tej pory dostaję maile z pytaniami w jaki dokładnie sposób piec kasztany jadalne. Tutaj znajdziecie post dotyczący kasztanowej historii, zaś tutaj: pieczenia i przechowywania kasztanów jadalnych.
Postanowiłam skorzystać z końcówki kasztanowego sezonu i pokazać Wam, jak ja to robię. Właściwie samo pieczenie jest banalnie proste, zaś efekt: bardzo smaczny! Coś pomiędzy orzechem a słodkim ziemniakiem. Pieczone kasztany lubi moja wybredna Siostra i jeszcze bardziej wybredna Babcia, więc tym bardziej polecam.
Do pieczenia zakupiłam dwa rodzaje kasztanów: duże kasztany sprowadzane z Włoch oraz kasztany z Chin. Myślę, że na filmie będziecie mogli bez trudu zobaczyć różnicę pomiędzy nimi.
Zapraszam!
Kasztany jadalne – gdzie kupić?
O kasztanach jadalnych pisałam bardzo dużo wcześniej, więc teraz tylko kilka słów o tym, gdzie można je znaleźć. Jeśli kupujecie kasztany, to najważniejszą rzeczą jest, aby były „pełne w środku”. Pierwsze kasztany które kupiłam dwa lata temu w markecie były już przyschnięte w środku (skorupka była taka troszkę „pusta”, nie wiem jak to lepiej wyjaśnić) i o mało nie zraziłam się do kasztanów. Wielkość jest mniej ważna (chociaż im większe tym smaczniejsze i łatwiejsze do obierania) niż właśnie to, żeby były „pełne”.
Tego roku spotkałam się z trzema rodzajami kasztanów. Mówię o kasztanach świeżych, przeznaczonych do pieczenia, nie zaś takich w puszkach czy pakowanych hermetycznie. Jeśli spotkaliście się u Was z jakimiś innymi, koniecznie dajcie mi znać!
1. kasztany włoskie:
Wielkie i piękne. Te kupiłam w Almie, jednak miały dość zabójczą cenę (50 zł/kg). Bardzo smaczne, mają dużo słodkiego miąższu.
2. kasztany chińskie:
Kupiłam je dla porównania w Auchan, cena: 20 zł za kg. Chiny to obecnie, obok Turcji, największy producent kasztanów jadalnych na świecie. Gdybym miała wybór, wybrałabym tureckie, jednak nie spotkałam się z nimi w Krakowie. Te kasztany są mniejsze, mają bardziej twardą i mniej błyszczącą skórkę – nie twierdzę, że to jest jakaś cecha gatunkowa tych kasztanów, prawdopodobnie to kwestia podróży i „mniejszej świeżości”. Były smaczne, ale mniej słodkie i „soczyste”, trafiło mi się kilka zczerniałych.
3. kasztany polskie:
Możecie je obejrzeć w tym poście o kasztanach. Kupione na Kleparzu za około 20 zł/kg. Są najmniejsze, mają twardszą skórkę, trudniej się je obiera. Mają zwarty miąższ, moim zdaniem bardziej orzechowy niż słodki. Podobno w Krakowie kasztany jadalne rosną na Woli Justowskiej (nie wiem dokładnie gdzie niestety, sprzedawca się wygadał;)). Wiem, że w Małopolsce jadalne kasztany można znaleźć też w parku w Nawojowej. Pewnie rosną też gdzieś w innych miejscach, często właśnie w zespołach parkowych.
orzeszki bukowe:
Blisko spokrewnione z kasztanami jadalnymi, jako ciekawostkę pokazuje je na filmie. Też są smaczne, ale dużo z nimi roboty przy wyłuskiwaniu:)
Macie jakieś swoje kasztanowe miejsce?
Jesień też może być piękna:)
Wielkość a pochodzenie.
Obejrzałam niedawno film na YouTube, gdzie autorka twierdziła, że kasztany polskie są mniejsze bo są „z naturalnego środowiska”, zaś te ze sklepu są większe, ponieważ czymś się je nastrzykuje (?? – nie pytajcie mnie). Kasztany nie rosną w laboratorium, co najwyżej na plantacjach. Wielkość zależy bardziej od strefy klimatycznej. Kasztan jadalny jest natywny dla pasa śródziemnomorskiego i tam po prostu rodzi większe orzechy. Rzymianie przynieśli ze sobą kasztana jadalnego na północ Europy, ale wiadomo, że im krótszy okres wegetacyjny tym owoce będą mniejsze. Dlatego też mamy kasztany mniejsze niż Włosi.
Osobiście wolę te duże, ponieważ są najsmaczniejsze. Jednak jeśli uda się dostać polskie to te właśnie polecam: cena jest konkurencyjna, również są smaczne no i można najeść się większą ilością kasztanów:)
Pieczone kasztany jadalne.
Przejdźmy do meritum. Jak piec kasztany jadalne?
Bardzo prosto.
Potrzebujemy:
- miskę kasztanów jadalnych
- ostry nożyk
- formę do pieczenia
- sól
- ściereczkę.
Przygotowanie:
Kasztany kroimy u góry na krzyżyk ostrym nożykiem (polecam pikutka). Ważne,żeby zrobić w miarę duże nacięcie, ponieważ kasztany mogą podczas pieczenia „eksplodować” w piekarniku.
Nagrzewamy piekarnik do 180 C (u mnie piekarnik z termoobiegiem). Wysypujemy kasztany na blachę i wkładamy do piekarnika. Są gotowe, kiedy zaczną pękać (trwa to około 10 – 15 minut). Co jakiś czas można potrząsać blachą, aby się nie przypaliły.
Wyciągamy kasztany i kiedy nadal są ciepłe, rozgniatamy skorupki i wyjadamy smakowity miąższ. Można lekko posolić. Przyda się ściereczka, dzięki której nie poparzymy palców.
Ja lubię kasztany „samodzielnie”, jednak kusi mnie, żeby polać je syropem klonowym..
To tyle,
Smacznego!