[VLOG] Robimy remont! Czas na biuro!

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:

Dzień dobry,

Pamiętasz moje postanowienia noworoczne? Nie zasypuję zasypiam gruszek w popiele i postanawiam działać. Myślę, że zima jest dobrym momentem. Wszystko jest jeszcze uśpione, nie ma wiosennego przemęczenia, projekty, które planuję i tak toczą się swoim tempem na które nie mam wpływu, więc po co marnować czas?

Dzisiaj zaproszę Cię do bardzo, bardzo intymnego miejsca: domu, w którym się wychowałam. Jest to dom mojej Babci, do którego po jej śmierci nie miałam za bardzo ochoty zaglądać. Dopiero po ponad roku jest w stanie coś tam zrobić..

Jako, że desperacko potrzebuję przestrzeni: zarówno fizycznej (firma powoli się rozrasta i coraz trudniej jest pakować paczuszki w salonie u Rodziców;)) jak i metaforycznej (MUSZĘ mieć własne miejsce, w którym będę mogła spokojnie pracować), remont i przystosowanie domu stało się nieuniknione. Jestem pewna, że moja Babcia by się z tego cieszyła!

Główne założenia tego co planuję zrobić..

Przede wszystkim remontuję dwa pokoje. Jeden ma być przeznaczony na miejsce do pakowania paczek, gdzie spokojnie będzie można powiesić sznureczki, położyć kartoniki etc. Drugi to pokój, w którym zawsze spotykaliśmy się na niedzielną herbatę i chyba nasze ulubione miejsce w domu, tam będzie moje biuro.

Ważne jest dla mnie, że to miejsce ma być nie tyle funkcjonalne (chociaż też:)), co po prostu przyjemne dla mnie psychicznie. Chciałabym domyślnie tam pisać posty, przyjmować gości w sprawach biznesowych i herbacianych, czytać swoje książki..

Z tych potrzeb narodziło się kilka założeń..

Oryginalne elementy domu

Tam, gdzie to możliwe, chcę zachować oryginalne elementy. Dlatego też poprosiłam naszego stolarza o wyczyszczenie ponad 40 letnich drzwi (nie mam pojęcia czym były malowane i chyba nie chcę wiedzieć co tam Dziadek załatwiał pod stołem w PRLu za farbę..),  jeśli się uda zostawimy też framugi, oryginalny piec kaflowy, może grzejniki…

[Tutaj będzie to trudny wybór, tego roku padło mi w tym domu centralne ogrzewanie oraz wszystkie piece, na raz, więc za rok będę musiała przygotować dużą inwestycję związaną z wymianą całego ogrzewania. już się boję]

Prawdopodobnie będę urządzać biuro w stylu lekko loftowym, ponieważ jest to naturalny kierunek przy tego typu dodatkach i reszcie domu. Na razie przygotuję te dwa pokoje (i może część łazienki), jednak domyślnie do remontu jest jeszcze kilka pomieszczeń..

Równocześnie jednak chcę, żeby było świeżo, więc zobaczymy jak to będzie.

Dużo pracy własnej i nadawania drugiego życia przedmiotom

Remont robimy właściwie z Rodzicami też dlatego, że wtedy można się na spokojnie zastanowić jak zaaranżować przestrzeń, co zostawić.. spieszy mi się, ale nie desperacko, więc spokojnie mogę sobie np. dobierać kolor farby za kominek albo eksperymentować z naturalnymi impregnatami do drewna..

Nie chcę, żeby moje miejsce przypominało muzeum PRLu i bardzo potrzebuję w nim świeżości, ale będę chciała wprowadzić kilka „recyklingowych” elementów. Na przykład mam już pomysł na biurko, prawdopodobnie będzie wykonane ze starego 100 letniego stołu sąsiadki, który nowi właściciele chcieli wyrzucić na podpałkę. Doczepi się nowe nogi, zaimpregnuje i będzie fajnie!

Uniwersalny wystrój

Myślę, że postawię raczej na harmonijne kolory i proste wykończenie, tak, żebym mogła potem spokojnie żonglować dodatkami: poduszkami czy zasłonami…

Z elementami naturalnymi..

Mówi samo przez się:)

Rozsądne koszty

Równocześnie z tym remontem robię jeszcze jedną dużą rzecz (jak już mieć zniszczone remontami życie, to co za różnica jeden czy dwa;)), czyli staram się postawić własne małe laboratorium kosmetyczne, do prototypowych eksperymentów. Znając życie, remont będzie trwał krócej niż cała papierologia, ale trzeba być przygotowanym!

Dlatego teraz będę chciała w miarę rozsądnie zarządzać remontem w moim (o ile Rodzice mnie nie wydziedziczą, choć na razie jeszcze tego nie zrobili, więc jest nadzieja;)) domu.

Nie oznacza to najniższych kosztów, bo wiadomo, że kiedy mamy finansową brzytwę na gardle to jest trudno, ale nie będę silić się na najwyższej klasy wykończenie. Na przykład na razie zostawię panele na podłodze, które położyli Dziadkowie.  Pewnie, że chciałoby się dąb, ale małymi kroczkami..:). To nie jest nawet kwestia funduszy, ale raczej czasu. Każda konieczność zatrudnienia fachowca (o ile akurat nie pracuje w Anglii albo nie ma terminu  na czerwiec), to kolejne opóźnienie, na które nie mogę sobie pozwolić. Chcę pić w tym pokoju herbatę już wczesną wiosną!

Wiem, że gdybym była skupiona jedynie na tym remoncie, wiele rzeczy robiłabym wolniej albo inaczej, ale tak się cieszę, że będę miała w końcu własne miejsce, że nawet nie chce mi się narzekać i być dokładną:)

Nie mam określonego i sztywnego budżetu, natomiast na pewno nie będzie to coś „Z wielkim rozmachem”.

Jedyna rzecz, na której nie zamierzam specjalnie oszczędzać, to krzesło do biura, ale o tym innym razem..:-).

Pierwsza przeszkoda.. mrozy

Podczas -20, mimo ciągłego palenia, zamarzła nam instalacja, potem posypał się piec węglowy.. Nie mam pojęcia skąd Dziadek ten piec miał i na pewno nie było to coś nowoczesnego, liczyłam się z wymianą, ale miałam nadzieję, że przetrwamy chociaż najcięższe mrozy. Niestety, woda zamarzła, grzejniki popękały.. Ratował nas wtedy tylko piec chlebowy i stary piec kaflowy, którym paliliśmy praktycznie dzień i noc..

Ściany w domu w którym nikt nie mieszka bardzo szybko się wychładzają, dlatego kluczowe było dla mnie dostarczenie źródła ciepła: bez tego właściwie nie da się pracować (ekipy remontowe pracują przy temperaturze 5 +). Dlatego pierwszym i kluczowym zakupem był zakup piecyka żeliwnego, popularnej „kozy”, która pozwoli ogrzać chociaż dwa pomieszczenia.

Domyślnie ma służyć do „przepalania” wiosną i jesienią, żeby nie trzeba było ogrzewać całego domu. Kto mieszka na wsi ten wie, że problem ogrzewania dotyczy nas przez około 8 miesięcy w roku. W lutym trzeba palić, marzec zimny, w kwietniu zimne wieczory, w maju „Zimnej Zośki”, a w sierpniu już zimne noce…

Stąd też, skoro jestem pozbawiona ogrzewania centralnego (planuję sobie powoli i rozsądnie wybrać jakiś nowoczesny system grzewczy, lepiej oszczędzić i kupić coś ekologicznego oraz ekonomicznego, niż kupować w pośpiechu), koza była najwyżej na mojej liście priorytetów.

Suche, sezonowane drzewo już jest, także teraz nic tylko zacząć testować.

Myślę, że już jutro ją odpalę, nie mogę się doczekać!

Pozdrawiam Cię serdecznie. Niedługo więcej wieści z placu boju!

Podobał Ci się ten wpis? Podaj dalej!