Wspólne gotowanie Tagiatelle wołowiną i sosem pomidorowym

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:

Zapewne wiele blogów kulinarnych będzie omawiać dzisiaj walentynkowe propozycje.Niestety ja zostanę pozbawiona przyjemności przygotowania czegoś dla mojego Pana – zostaje mi tylko zacisnąć usta i z zazdrością śledzić poczynania innych;) Chciałam przedstawić Wam to co ugotowaliśmy tydzień temu, o dziwo, z Jego inicjatywy.

Mam nadzieję, że wegetarianie mi wybaczą :-)

Zazwyczaj gotuję sama. Po części dlatego, że wolę spędzać czas w kuchni niż przed komputerem, po drugie wszystkie moje ukochane gadżety kuchenne chyba tylko ja jestem w stanie zliczyć, po trzecie Pan jest bardzo utylitarny i zamawia pizzę lub robi sałatkę z mozzarellą, jeśli zajdzie taka potrzeba (bardzo dobrą!). W sumie, po co gotować, jeśli ma się dziewczynę, która robi to z aż za wielką ochotą? Czasem zostaję wręcz proszona o to abym nie gotowała „Proszę, nie gotuj już dzisiaj..”

Ostatnio złapałam się jednak na tym, że nie umiem gotować z kimś kto nie potrafi gotować. Chyba brak mi cierpliwości. Mam swój mały kuchenny światek, znam wszystkie urządzenia i często łapię się na tym, że wyręczam drugą osobę (coś w stylu: „Daj, ja to zrobię.. bo i tak zrobię to lepiej/szybciej/ładniej” (chociaż jedno jest pewne, więcej przy tym nakruszę). Z Mamą. Babcią nie mam problemu – dzielimy się obowiązkami, każda robi swoje i nie wchodzimy sobie w drogę. Ale zupełnie inna sprawa, jeśli trzeba zerknąć na kogoś, kto o gotowaniu wie niewiele…

W każdym razie postanowiłam troszkę zmienić moje podejście do gotowania w naszym związku (z pewnością bardzo wygodne;)), toteż z przyjemnością przyjęłam propozycję. Wystawiłam przed Nim trzy książki Oliviera, które znam nieomal na pamięć i zaczęło się. Zakupy (niestety bazylia całkiem zmarzła na mrozie), gotowanie przy lampce wina, kiedy nie trzeba się spieszyć, bo jest się głodnym, lub zmęczonym lub ma się inne zajęcia.. Przyprawianie, próbowanie, doprawianie. Czysta przyjemność! (straciłam niestety całe swoje skrzętnie ukryte zapasy parmezanu,ale cóż)Chętnie powtórzyłabym to dzisiaj z bardziej rozbudowanym menu, ale cóż.

Chciałam jeszcze dodać parę słów na temat Walentynek: jedni są za .. inni przeciw.
Ja wiem że to nie-polskie, jednak jeśli się głębiej zastanowić, jakie święta są naprawdę rdzennie polskie? Jasne Noc Kupały jest wspaniała jako święto miłości i płodności, obraz ogni, wianków z kwiatów,wielkich uczt i rytualnych orgii (ktoś ma zastrzeżenia? Toć to rdzennie polskie i niekomercyjne ;)) uniesień przemawia, jednak nie jest dla mnie powodem do tego, by rzucać gromy na popularne „walentynki”. Że komercyjne? Święta nie są z natury komercyjne to ludzie je takimi czynią. Uważam, że to jest taki dzień, w którym szczególnie można pokazać bliskim osobom (nie tylko partnerkom/partnerom ale także znajomym, rodzinie), że są dla nas ważni.

W każdym razie wszystkim zdecydowanym,fanatycznym przeciwnikom mówię „nie”!. Uważam, że żaden dzień, w którym ludzie są dla siebie milsi i lepsi, nie jest dniem straconym i nie powinno się go skreślać. A jeśli irytują Was uśmiechnięte, obściskujące się pary, sklepy z promocjami (moja ulubiona: „Nie masz pomysłu na walentynki? Kup wódkę orkiszową -40%), tandetne chińskie serca z pluszu, proponuję zamiast złośliwych komentarzy ugotować sobie coś dobrego dla ciała i ducha:-) Na słodko albo na słono.

(wiem, ostrość mi uciekła ;/)

W każdym razie dzisiaj przedstawiam:
Tagiatelle z wołowiną i sosem pomidorowym i zatarem

(porcja dla 4 osób, świetnie przechowuje się w lodówce i jest pyszne, warto zrobić na dwa dni:)

Oryginalny przepis pochodzi od J.Oliviera. Jest śródziemnomorski, jednak dzięki zatarowi zyskuje orientalnego smaku (zatar świetnie komponuje się z mięsem!)
Składniki:

dwie garście startego parmezanu
duży pęczek bazylii
olej do smażenia

Makaron:
– opakowanie makaronu tagiatelle, lub innego, dość dużego (500g)

Klopsiki:

500 g dobrej jakości mielonego mięsa wołowego
3 ząbki czosnku (wyciśnięte)
garść parmezanu
łyżeczka zataru
łyżeczka papryki
dwie papryczki chilli ( w zależności jak ostro lubicie), posiekane w kosteczkę
garść posiekanej bazylii (liście + ogonki)
2 jajka
sól, pieprz do smaku.

sos:

łyżka – dwie oliwy
2 puszki pomidorów po 400g (ja lubię krojone Podravki)
2 ząbki czosnku
jedna siekana papryczka chilli
pęczek bazylii
pół łyżeczki zataru
garam masala
inne przyprawy, jakie lubicie
można dodać ulubione zioła prowansalskie

Przygotowanie:
Mięso mielone przekładamy do miski. Łączymy z wszystkimi składnikami.
Ręce polewamy olejem (mięso nie będzie się kleiło), formujemy małe kuleczki.
Odkładamy do lodówki na czas przygotowania sosu.

Sos: w garnku z grubym dnem rozgrzewamy oliwę. Dodajemy czosnek i przyprawy, bazylię, smażymy przez chwilę, by wydobyć aromat. Dodajemy pomidory, doprawiamy do smaku. Można dodać parę łyżek parmezanu.
Gotujemy na małym ogniu przez ok. 25 minut, aż się zredukuje.

Z sosem trzeba uważać, musiałam go dwa razy doprawiać zatarem i masalą, żeby wyszedł naprawdę aromatyczny i nie-wodnisty

W czasie gdy sos się gotuje wyjmujemy klopsiki, podsmażamy na patelnii z każdej strony. Jeśli wszystkie są obsmażone, dodajemy je do sosu. Gotujemy około 15 – 20 minut (robiłam to wtedy, gdy sos jeszcze nie był zredukowany)

Gdy klopsiki się gotują, przygotowujemy makaron zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Odcedzamy i przelewamy zimną wodą. Dodajemy do klopsików i sosu pomidorowego, mieszamy. Podajemy z resztą parmezanu i bazylii.

Smacznego!
ps. potrawa była dość intensywna, ale niezbyt ostra; jeśli nie lubicie czosnku – zmniejszcie jego ilość.