Studia i kursy zielarskie 2015/2016. Gdzie się wybrać?

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:

Dzień dobry,

Co jakiś czas w mailach, wiadomościach i w komentarzach przewija się jedno pytanie: gdzie można dowiedzieć się czegoś więcej o ziołach?

Oczywiście są blogi, są książki (jeszcze lepiej), są przeróżne warsztaty – co jednak z osobami, które chciałyby podjąć edukację bardziej formalną?

Jak wiecie ukończyłam zielarstwo na Uniwersytecie Rolniczym i obecnie jestem w trakcie studiów ziołoznawczych na Uniwersytecie Rzeszowskim: często pytacie mnie jakie studia wybrać.

Mam nadzieję, że ten post Wam pomoże!

Zapraszam.

Wiedza o ziołach to nie tylko wiedza o ich leczniczych zastosowaniach

Zacznijmy od tego, że uczenie się o ziołach to nie do końca jest to samo co uczenie się fitoterapii czy farmakognozji: wiedzy o leczniczym zastosowaniu ziół. Tymczasem, najczęściej właśnie w taki sposób traktuje się studia i kursy zielarskie. Głęboko w sobie noszę tekst, który w końcu napiszę pod tytułem „dlaczego zioła nie działają”: między innymi dlatego, że myślimy o nich tak jak o konwencjonalnych lekarstwach. Mamy dolegliwość to zaraz na nią jakieś ziółko. Tymczasem jak to mawiają, dobry zielarz nie leczy choroby, leczy człowieka.

Dlatego też, chcę podkreślić, że wiedza o ziołach jest bardzo szeroka. Czego może uczyć się fascynat ziół? Może dowiedzieć się o:

  • botanice
  • uprawie ziół
  • zastosowaniu kulturowym ziół
  • ziołach i roślinach przyprawowych w kuchni, przetwórstwie etc.
  • znaczeniu ziół i grzybów w ekosystemach
  • ziołach w projektowaniu ogrodów
  • przechowywaniu i wykorzystywaniu surowców zielarskich
  • ziołach w kosmetyce
  • ziołach w systemie prawnym
  • ziołach w literaturze, archeologii, muzyce, psychologii..

Naprawdę, to wiele, wiele więcej niż tylko odpowiedź na problemy zdrowotne. Dlatego też, wybierając studia bierzcie pod uwagę Wasze potrzeby, ponieważ nie każde studia ziołowe (śmiem twierdzić że aktualnie chyba nawet żadne) nie zrobią z Was lekarza-fitoterapeuty. Tutaj miejmy jasność.

Kim można zostać po studiach zielarskich?

 

Będę z Wami szczera: nie zależy mi za specjalnie na „papierku” i do studiów mam podejście czysto poznawcze: po prostu interesują mnie hobbystycznie i chcę poszerzać wiedzę. Jeśli mam po nich dodatkowe uprawnienia to fajnie, jeśli nie: to nie ma presji. Uczę się zdecydowanie dla siebie (i dla Was!:)).

W dużym skrócie jednak dla uporządkowania. Kogo tutaj mamy, jeśli mówimy o ziołach?

Pozwolę sobie zrobić trochę uproszczeń, ale mam nadzieję, że będzie dzięki temu jaśniej. Dodam, że próbuję tutaj stworzyć rozróżnienie zbliżone do ministerialnej klasyfikacji zawodów: może nie jest idealne, ale pozwoli Wam poczuć kilka niuansów.  To nie jest sztywne rozróżnienie, bo często jest tak że np. rolnik – dostawca surowca sam sobie suszy swoje zioła albo robi to pod nadzorem firmy, która zamawia u niego zbiór etc.

  • zielarz: to jest osoba która uprawia zioła lub zbiera je ze stanu naturalnego. Wie jak wyglądają, gdzie rosną, jak robić żeby rosły jak najlepiej, co zrobić żeby były najlepszej jakości etc. Studia zielarskie są bardzo często studiami o charakterze rolniczym. Ja jestem z wykształcenia zielarką co równocześnie oznacza, że akurat na moich studiach podyplomowych uzyskałam uprawnienia rolnicze, mogę również sprzedawać w sklepie zielarskim (gdybym chciała;)). Zielarz nie musi znać się na leczeniu, nawet nie powinien właściwie;). Zadaniem zielarza jest dostarczyć dobry surowiec do dalszej produkcji.
  • towaroznawca zielarski: skąd zielarz ma wiedzieć, że surowiec jest dobry? Powie mu to zaprzyjaźniony chemik albo np. towaroznawca zielarski. Będzie wiedział jak najlepiej przetworzyć surowiec uzyskany od rolnika – zielarza, będzie mógł oznaczyć substancje czynne (np. powiedzieć ile procent olejku jest w jego melisie czy tam mięcie), będzie wiedział co dalej z takim surowcem zrobić, jak go przechowywać, suszyć etc.  Potrafi powiedzieć dużo o właściwościach biochemicznych, fizykochemicznych towaru.
  • zielarz – fitoterapeuta: to stosunkowo nowy zawód. Fitoterapeuta nie musi wiedzieć jak uprawiać lawendę, nie musi nawet wiedzieć jak ta lawenda wygląda. Jeśli zielarz zapewni mu dobry surowiec, towaroznawca zielarski upewni się, że będzie odpowiedni przetworzony to zadaniem fitoterapeuty jest dobrać po prostu zioło do pacjenta (lekarze też nie muszą wiedzieć dokładnie skąd się biorą lekarstwa). Sprawa brzmi w teorii prosto, jednak w praktyce:

a) zawód zielarz – fitoterapeuta to zawód nowy czyli nie ma jeszcze kursów zawodowych w toku (tym razem są to kursy zawodowe). Po ukończeniu kursu i zdaniu egzaminu państwowego, dostaje się uprawnienia zielarza – fitoterapeuty. Jest to tzw. średni personel medyczny: tak samo jak pielęgniarki. Oznacza to w praktyce, że zielarza – fitoterapeuta nie może diagnozować i leczyć. W świetle prawa diagnozę może u nas postawić tylko lekarz (i w sumie to dobrze, bo gdzie tam 6 letnie studia medyczne a kurs zawodowy), a taki zielarz powinien z lekarzem współpracować np. przy doborze ziół. Bajka, prawda?

Nie mam pojęcia jak w praktyce będzie to wyglądać w prywatnych gabinetach. Wiem, że ja nawet mając takie uprawnienia, nie odważyłabym się diagnozować pacjenta samodzielnie: nawet, gdyby prawo mi pozwalało.

  • lekarz – fitoerapeuta: może diagnozować, leczyć etc. W praktyce prawie nie występujący w naszym kraju.

Oprócz tego, mamy również szereg osób z tytułem naukowym: farmaceuci, doktorzy nauk biologicznych, chemicznych, toksykolodzy  etc.

Dodam tutaj, że jestem doktorantką i naukowo zajmuję się etnobotaniką: interesuje mnie jakich remediów ludzie używają, co o nich myślą, jakie zioła stosowali lub stosują. Nie oceniam czy one rzeczywiście są skuteczne (niektórzy czytelnicy myślą, że jako doktorantka jestem w stanie powiedzieć np. czy stosowanie czystka ma sens. Mogę Wam podpowiedzieć jako blogerka czy pasjonatka ziół, ale nie jest to moje zainteresowanie badawcze). Interesują mnie ludzie i rośliny we wzajemnej interakcji. Jeśli mój respondent twierdzi, że coś mu pomaga na daną dolegliwość, to zapisuję, że mu pomaga: nie jestem od oceniania medycznego. To także jest zajmowanie się ziołami: z perspektywy kultury, antropologii, historii i botaniki.

Rośliny to nie tylko konglomerat chemicznych składników i leczniczych zastosowań, który trzeba włożyć pod mikroskop.

Skoro już coś niecoś powiedzieliśmy, czas na przegląd studiów i kursów ziołowych. Gotowi?

ksiazki-zielarskie (2 of 3)

Dlaczego studia? Nie lepiej kupić książkę?

Zawsze dobrze jest kupić książkę.

Jednak studia dają coś, czego książka nie daje: możliwość podpytania o niejasności. Konfrontacji wiedzy. Inspiracji (bo jak mamy kupić np. książkę o gemmoterapii, skoro nie wiemy że istnieje gemmoterapia?) i poznawania ludzi, których nigdy byśmy nie poznali. Dla niektórych to mało, bo wszystko jest w książkach i w internecie. Dla mnie dużo:). Zresztą dużo o tym dlaczego uważam studia i kursy za wartościowe pisałam w tym poście.

Studia podyplomowe i kursy o ziołach (2015/2016)

Studiów i kursów ziołowych jest coraz więcej. Tak się dziwnie składa, że zdecydowana większość odbywa się w Polsce południowo-wschodniej (i wschodniej). Nie wiem, może jakaś ziołowa energia tutaj jest mocniejsza?;). Zanim zdecydujecie się na konkretne studia bardzo dokładnie przeczytajcie program oraz to, jakie uprawnienia Wam dają, jeśli Wam na uprawnieniach zależy.

Zazwyczaj jest tak, że przedmioty są zdywersyfikowane i wszędzie znajdziecie podobne (np. coś o botanice, coś o właściwościach leczniczych) ale przeglądając program zobaczycie jaki jest rdzeń i ogólny kierunek, a to może się znacząco różnić.

Weźcie też poprawkę, że raczej trudno o studia idealne i część przedmiotów może być dla Was nudna (ja np. mam już dość socjologii po studiach socjologicznych), inna może wynikać z wymagań programowych Ministerstwa.

Może też się okazać tak, że kursy na które czekaliście Was zawiodą, a inne które się Wam wydawały takie sobie, będą super bo np. jest świetny prowadzący. Ja np. na U. Rolniczym miałam słabo prowadzoną kosmetykę (teraz podobno wykładowca się zmienił, ale nie jestem pewna), a za to fajne wędliniarstwo, na które wcale nie czekałam:).

Podpowiem jeszcze, że zazwyczaj pierwszy rocznik to jest takie „docieranie się” kadry i oczekiwań. Wiem, bo dwa razy byłam na pierwszym roczniku i nie zawsze było idealnie. To tyle słowem wstępu.

Zaczynamy! Kolejność losowa:)

Tak technicznie: bardzo proszę, o szczegóły formalne pytajcie sekretariatów poszczególnych Uczelni, nie mnie.  Czasem mnie pytacie w mailach kiedy rekrutacja, jaka cena, ile się płaci, w jakich ratach, kiedy te raty. Nie wiem, nie pracuję w tych miejscach, poza tym mogą się co roku zmieniać. Telefon albo mail do jednostki danej, to jest to!:)

1. Uprawa i wykorzystanie roślin zielarskich i alternatywnych.

Gdzie? Uniwersytet Rolniczy. Kraków.

Tutaj znajdziecie więcej informacji.

Studia mocno nakierowane na uprawę, chociaż jest też trochę o użytkowości roślin.  Moje pierwsze studia podyplomowe.

Najwięcej skorzystacie, jeśli myślicie o własnej uprawie ziół: są tam specjaliści z tego zakresu i dużo możecie od nich wyciągnąć.  Najwięcej dowiecie się wtedy, kiedy macie już własny kawałek ziemi: można było przyjść z badaniami gleby etc. i dowiedzieć się jak dostosować nawożenie, orkę i inne tego typu rzeczy.

Dużo o strukturze gruzełkowatej gleby, płodozmianie oraz technologii uprawy konkretnych roślin.

Z tego co wiem, ale sprawdźcie sami jeszcze: po tych studiach można prowadzić sklep zielarski i dają także uprawnienia rolnicze.

Tutaj znajdziecie moją opinię po studiach. Uwaga, to opinia po pierwszym roku i dużo mogło się zmienić! (teraz jest drugi rocznik)

 

2. Ziołoznawstwo

Gdzie? Uniwersytet Rzeszowski. Zamiejscowy Instytut Biotechnologii w Weryni (studia w pałacu;)).

Tutaj znajdziecie więcej informacji.

Jestem dopiero w trakcie, więc trudno mi się wypowiedzieć.

W pierwszym semestrze było sporo zajęć teoretycznych, z naciskiem na botanikę, ekologię etc. Bardzo dużym plusem były naprawdę świetne wykłady na temat etnobotaniki czy ziół w kulturze, prowadzone min. przez profesora Łukasza Łuczaja (kto z nim kiedyś miał wykłady wie, że to są bardzo dobre wykłady) czy dr Ewę Pirożnikow. Dodam tutaj szczerze, że opuściłam dwa zjazdy (jeden w listopadzie, kiedy byłam w Kordobie, drugi w tym tygodniu, kiedy mieliśmy sporo ćwiczeń laboratoryjnych). W Instytucie prowadzonych jest też wiele badań laboratoryjnych, są chromatografy i inne takie.

Nacisk jest moim zdaniem na razie na botanikę oraz zioła w kulturze i etnobotanikę użytkową. Jeśli interesuje Was etnobotanika to w skali całego kraju nie znajdziecie lepszego miejsca: profesor Łukasz Łuczaj, dr Ewa Pirożnikow (nie wiem czy będzie w tym roczniku), dr Monika Kujawska (badania w Ameryce Południowej). Właściwie jeszcze z 3 osoby i byłby komplet specjalistów z dziedziny;).

O rozpoczęciu studiów pisałam Wam więcej tutaj.

3. Towaroznawstwo zielarskie, kosmetyczne i żywności funkcjonalnej

Gdzie? Krosno. Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa im. Stanisława Pigonia

Tutaj znajdziecie więcej informacji. Znaleźlibyście, gdyby były na stronie, być może dopiero będzie ruszać nowy nabór.

Na tych studiach nie byłam:).

Krosno za kilka lat prawdopodobnie będzie mocnym ośrodkiem zielarskim w Polsce, jeśli nie najmocniejszym (mówię tutaj o popularyzowaniu nauki na ten temat). Studia i kursy skupiają się wokół doktora Różańskiego, guru fitoterapii, który jest bardzo aktywny dla popularyzacji wiedzy (oczywiście upraszczam, ale jest on inicjatorem wielu kursów lub ich współtwórcą i nadaje na pewno ton). Nie zawsze się zgadzam z tym co doktor pisze, ale trzeba przyznać, że jest osobą o ponadprzeciętnej wiedzy i bardzo mocno przyczynia się do popularyzacji ziołolecznictwa.

Studia podyplomowe gdzie, z tego co słyszałam, skupiacie się na surowcach. Wiecie jak wyglądają zioła, jak je przetwarzać „suszyć „. Wybierając się do Krosna możecie liczyć na fitoterapię i wiele informacji o zastosowaniu leczniczym ziół.

 

4. Zielarz – Fitoterapeuta

Gdzie? Krosno. Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa im. Stanisława Pigonia

Tutaj znajdziecie więcej informacji. 

Nowy zawód ministerialny. Jest to w praktyce kurs, nie studia podyplomowe: czyli wystarczy nam wykształcenie średnie. To nowy zawód, więc jeszcze trudno powiedzieć jak będą wyglądały kursy i jak będzie wyglądał egzamin państwowy, bo nikt go jeszcze nie zadawał;). Po ukończeniu kursu i zdaniu egzaminu państwowego, zostaje się personelem medycznym średniego szczebla (tak samo jak pielęgniarka: pamiętacie, dawniej były licea pielęgniarskie).

Z planu wynika, że w końcu będzie ukochana przez 90% zainteresowanych praktyczna fitoterapia.

Fitoterapeuta nie musi wiedzieć jak rosną zioła, na dobrą sprawę nie musi wiedzieć nawet jak je przetwarzać, ale powinien wiedzieć jak ich używać. Program wydaje się być bardzo ciekawy, z dużym naciskiem na tradycję germańską (to zapewne kwestia wiedzy i zainteresowań dr Różańskiego). Na duży plus podstawy ajurwedy i TCM: nie wyobrażam sobie współczesnego zielarza, któy nie zna chociażby podstaw tych systemów.

Uwaga! Zielarz – fitoterapeuta nie może diagnozować i leczyć samodzielnie. Poczytajcie o tym w ministerialnym opisie zawodu.

 

5. Zielarz fitoterapeuta i naturopata i inne kursy w Międzyborowie

Gdzie? Międzyborów. Europejskie Studium Praktycznego Zielarstwa i Wiedzy Przyrodniczej. W końcu bliżej z Warszawy:)

Tutaj znajdziecie więcej informacji.

Niepubliczna placówka edukacyjna, będąca jakby „nieformalnym przedłużeniem Krosna” (ja przepraszam, że tak to opisuję, ale chodzi o to, że jest skupiona wokół doktora Różańskiego). Kurs pokrywa się w dużej mierze z Zielarzem – Fitoterapeutą z Krosna + jest moduł naturopaty. Można też uczestniczyć w pojedynczych zajęciach.

Warto wejść, przejrzeć, porównać ceny.

Dodatkowo organizuje się tam weekendowe warsztaty fitoterapeutyczne. Tematyczne.

 

6. Medycyna Klasztorna

Gdzie? Katowice. Instytut Medycyny Klasztornej przy Herbarium św. Franciszka w Klasztorze Braci Mniejszych Franciszkanów w Katowicach – Panewnikach.

Tutaj dowiesz się więcej. 

Kolejny bardzo ciekawy kurs, zwłaszcza dla osób, które interesuje fitoterapia w klasycznym tego słowa znaczeniu. Również powstały przy współpracy z dr Różańskim. Osobiście nie fascynuję się bardzo medycyną klasztorną, ale wiem, że dla wielu osób to może być bardzo ciekawy temat! Dla wielu osób, które rozważały podjęcie studiów czy kursów w tym roku dylemat brzmiał: Katowice czy Krosno. I nie jest to wcale łatwy dylemat.

Nie wiem niestety jakie uprawnienia daje ten kurs, bo z tego co rozmawiałam z koleżanką jest to nie do końca jasne.  Trzeba dzwonić i pytać.

 

7. Zielarstwo i terapie roślinne.

Gdzie? Lublin. Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie.

Tutaj dowiesz się więcej. 

Lublin klasycznie mocno stoi zielarstwem, zwłaszcza ze względu na prężne (nadal) funkcjonowanie tam Herbapolu – pojawiają się też we Wschodniej części Polski inne potężne firmy zielarskie, jak choćby Dary Natury.

Umieściłam te studia na końcu, ponieważ są to studia licencjackie i magisterskie, a ja takimi już nie jestem zainteresowana;).

Wiele osób narzeka, że są tam „zajęcia wypełniacze”. To studia wyższe, a nie kurs, czyli w praktyce muszą spełniać pewne dodatkowe kryteria ministerialne, które umożliwiają uzyskanie dyplomu: język obcy, WF i inne takie.

Na pewno wiele się można dowiedzieć, zwłaszcza na temat biotechnologii ziół. Jak już ustaliliśmy, nie każde studia muszą być fitoterapeutyczne.

8. Tradycyjna Medycyna Chińska

W Polsce mamy kilka mocnych ośrodków TCM (Kraków, Warszawa, Gdańsk) oferujących zarówno kursy krótkie jak i dłuższe, ze stażami klinicznymi (nie wyobrażam sobie praktyka TCM bez stażu klinicznego). Niestety osobiście nie mam doświadczeń praktycznych, ale jeśli interesuje Was TCM – obok medycyny konwencjonalnej i Ajurwedy najbardziej popularny system medyczny na świecie i nie tylko dlatego, że ludzi w Chinach jest dużo;) – to warto się przyjrzeć.

Inne

Dodajmy tutaj, że taki sklep zielarski można prowadzić też np. będąc technikiem farmaceutą, jest to jednak zawód wygaszany i bodajże (mogę zmyślać, bo piszę z pamięci) do 2018 roku nie będzie już wznawiany. Wybrałam jednak kursy, gdzie można się czegoś o ziołach dowiedzieć, niekoniecznie takie, które są potrzebne do uprawnień.

Uff. To tyle. Możecie sobie wybierać i przebierać, oglądać programy, porównywać.. Żadnego roku nie było dostępnych tylu opcji, co teraz i to jest naprawdę fenomen. Obstawiam, że będzie jeszcze więcej: zainteresowanie tego typu edukacją jest ogromne, miejsca rozchodzą się jak ciepłe bułeczki, więc zapewne uczelnie szybko zaczną organizować podobne kursy (jeśli są ogarnięte;)). Inna sprawa, że wcale nie jest łatwo zebrać specjalistów z dziedziny.

Jeśli wiecie coś więcej, podrzućcie mi linki, dołożę je do zestawienia! Zwłaszcza czekam na informacje z innych części Polski niż południe i wschód:)

Podobał Ci się ten post? Podaj dalej!