Skandynawska tarta z leśnymi grzybami.

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:

Dzień dobry,

Witam Was po krótkiej przerwie – mam nadzieję, że wraz z końcem września, będę mogła pisać regularnie :-)

Nie wiem jak to się stało, że lato zmieniło się w jesień, nie wiem kiedy, nie chcę myśleć o nadchodzących deszczach, pluchach i listopadach.. liczę na piękną jesień, pełną jabłek, gruszek, grzybów..

A propos grzybów: dziś chciałam się z Wami podzielić ciekawym pomysłem na grzyby leśne: skandynawską tartą grzybową. Tarta jest bardzo ciekawa: spód powstał w oparciu o płatki owsiane, natomiast nadzienie jest aromatyczne, z dużą ilością grzybów leśnych. Tarta wygląda  bardzo ładnie: spodziewałam się czegoś szarego i nieciekawego, natomiast po wyjęciu z piekarnika na wierzchu powstała bardzo ładna, brązowa glazura.

Dodatek rozmarynu i płatków chilli sprawia, że grzyby są jeszcze smaczniejsze.

Zapraszam!

ps. jeśli lubicie grzyby, polecam również makaron z grzybami, bardzo pyszny!.

Przepis pochodzi z nowej książki jednej z moich ulubionych autorek, Signe Johanson: Scandilicious Baking. Bardzo lubię pierwszą książkę Signe – Scandiliciou – jest to jedna z pozycji, po którą sięgam bardzo, bardzo często. Do tej pory piekłam z Signe min. ciasto z czernicami i było pyszne! Nie musiałam długo się zastanawiać, aby zakupić jej drugą książkę:-)

Przyznam, że receptura jest bardzo ciekawa: spód ma w sobie mnóstwo płatków owsianych, jest kruchy i taki „razowy” w smaku, ale wbrew przewidywaniom – wcale nie kruszący. Na początku było mi dość trudno uformować ciasto (klucz leży w tym,aby formować je zimnymi rękami, jak najkrócej), ponieważ lekko się sypało: jednak po rozwałkowaniu po prostu powtykałam  w foremkę resztę ciasta i zadziałało. Tak wyglądał spód przed upieczeniem (zdjęcie trochę poruszone, robione przed zmrokiem „z ręki”):

Jeśli chodzi o nadzienie, użyłam różnego rodzaju grzybów: podgrzybków, borowików, czerwonych kozaków… oraz doprawiłam je do smaku, aby było bardziej pikantne.

Całość jest bardzo ciekawa: jeśli lubicie kruche, skandynawskie pieczywo, myślę,że przypadnie Wam do gustu! Oczywiście, farsz można wyłożyć na dowolny spód do tarty – ja chciałam jednak poeksperymentować z oryginalnym przepisem i nie jestem zawiedziona!

Skandynawska tarta z leśnymi grzybami- przepis.

Składniki:

Na spód:

  • 200 g mąki pszennej razowej
  • 100 g płatków owsianych (zwykłych, nie ekspresowych)
  • 1/2 łyżeczki soli morskiej
  • 100 g masła, dobrej jakości, porządnie schłodzonego
  • 50 ml jogurtu greckiego lub maślanki

Na farsz:

  • 350 g dzikich grzybów, mieszanych (pogrzybki, kozaki zwykłe, czerwone, borowiki etc.), oczyszczone, pokrojone na plasterki o grubości około 5 mm
  • duża cebula, pokrojona w cienkie piórka
  • 2 łyżki oleju (ja używam klarowanego masła ghee)
  • 2 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
  • 2 łyżeczki posiekanej świeżej pietruszki, lub więcej, jeśli lubicie
  • kilka igiełek świeżego rozmarynu
  • około 50 – 100ml gęstego jogurtu naturalnego (w oryginalnej wersji 400g creme fraishe, jednak moim zdaniem wtedy tarta straci ładny, brązowy kolor: można zastąpić śmietanką 18%, należy ją dodawać jednak po troszku,żeby się nie zważyła!)
  • 50 twardego sera dojrzewającego, startego na tarce – u mnie pecorino
  • 3 żółtka
  • sos Worcestershire do smaku (opcjonalnie)
  • płatki chilli do smaku (opcjonalnie)
  • sól, pieprz do smaku

Przygotowanie:

Mąkę, płatki owsiane i sól wkładamy do blendera i używając trybu pulsującego, rozdrabniamy płatki owsiane na kawałki. Jeśli nie macie blendera, możecie włożyć płatki do woreczka i utłuc je np. wałkiem. Do blendera wrzucamy masło w kawałkach i nadal przez chwilę pulsujemy, dodajemy jogurt i pulsujemy tylko tyle, żeby masa zaczęła łączyć się razem – jak tylko zacznie przypominać ciasto, przestajemy używać blendera.

Jeśli nie macie blendera, wtedy najlepiej jest wyłożyć wszytko na stolnicę i posiekać ostrym, zimnym nożem – ciasto kruche nie lubi „przepracowania”: przestajemy natychmiast po tym, jak masa zacznie przypominać ciasto.

Zimnymi rękami formujemy coś na kształt kuli  (bardzo szybko formujemy ciasto), spłaszczamy je w kształt dysku (około 12 cm średnicy), owijamy folią aluminiową i wkładamy do zamrażarki na około 15 – 20 minut. Ciasto można też przygotować z wyprzedzeniem (np. noc wcześniej) i wtedy przechowujemy je w lodówce.

Rozgrzewamy piekarnik na 190 stopni (około 180 dla kuchenek z termoobiegiem). Wyciągamy ciasto z zamrażalnika – jeśli przebywało w nim dłużej niż 20 minut, zostawiamy je na około 5-10 minut, aby się nieco rozmroziło. Kładziemy ciasto pomiędzy dwoma kawałkami folii do żywności lub folii aluminiowej i wałkujemy je na grubość około 3 – 5 mm.

Jest to dość trudne, ale da się zrobić:-) Nie martwcie się, jeśli ciasto przy tym nieco się porwie: to nic, można je równie dobrze ułożyć w foremce do tarty palcami. Wykładamy je dokładnie, także na rogach (jak widać na moich zdjęciach, nie grzeszę dokładnością: ale przecież możecie zrobić to ładniej!).

Przekładamy ciasto na natłuszczoną foremkę do tarty – jeśli się porwie, zimnymi dłońmi wykładamy dno, tak jak plasteliną.  Gdyby ciasto zbyt się ociepliło i rozmiękło, wystarczy je na chwilę włożyć z powrotem do lodówki.

Nakłuwamy ciasto widelcem, przykrywamy papierem do pieczenia, papier obciążamy np. grochem (to teoria, ja piekłam bez obciążenia, ciasto i tak jest dość ciężkie) i pieczemy przez około 20 – 25,aż się zarumieni i będzie kruche.

W tym czasie przygotowujemy nadzienie: na maśle podsmażamy cebulkę razem z rozmarynem. Kiedy się nieco zeszkli dodajemy czosnek i smażymy przez około 30 sekund. Odkładamy miksturę czosnkowo-cebulową na talerzyk.

Ponownie rozgrzewamy masło lub olej, podgrzewamy na średnim ogniu, aż będzie naprawdę gorący i zacznie lekko syczeć: wtedy wrzucamy grzyby. Olej powinien być porządnie nagrzany: mamy wtedy szansę, że nsze grzyby się usmażą zamiast gotować się we własnym sosie. Grzyby mieszamy co jakiś czas i smażymy przez około 5-6minut: zmniejszą swoją objętość oraz ładnie się przyrumienią. Doprawiamy solą i pieprzem i ściągamy z ognia.

Grzyby przekładamy do miseczki, kiedy są jeszcze ciepłe, dodajemy jogurt grecki. Roztrzepujemy żółtka. dodajemy do mikstury i porządnie mieszamy. Dodajemy ser, czosnek z cebulką i mieszamy jeszcze raz. Dokładnie (!) doprawiamy do smaku solą, pieprzem, sosem Worcestershire (jeśli lubicie) oraz chilli (opcjonalnie).

Wyciągamy podpieczony spód z piekarnika. Zmniejszamy temperaturę pieczenia do 170 stopni i pieczemy całość przez około 30 minut. Farsz może się wydawać upieczony wcześniej, jednak to tylko złudzenie: nie chcemy,żeby nasza tarta  była zbyt lejąca (zwłaszcza, jeśli postanowiliście trzymać się oryginalnego przepisu i dodać 400 ml creme fraiche). Gdyby góra się zbytnio rumieniła, przykrywamy ją folią aluminiową.

Wyciągamy z piekarnika i pozwalamy ostygnąć przez około 30 minut. Podajemy na ciepło lub na zimno, z keksem kwaśnej śmietany.

Smacznego!

A wracając do jesieni, dwie rzeczy: bo nie mogłam się powstrzymać…

Jesień to łażenie z moją siostrą po lasach..zbieranie głogu, kasztanów i żołędzi…

 Kto chce więcej, może sobie obejrzeć post pt. jesienny ogród…

A druga sprawa to piosenka Pornophonique – niemieckiego zespołu, który tworzy muzykę grając min. na klawiszach game-boya. Piosenka jest raczej radosna do słuchania, ale zapadły mi w głowę jej słowa:

„The sun is low, the days are over
Say hello to the cold and friendly night”

/słońce jest nisko, dni się kończą/przywitaj się z zimną, przyjazną nocą/

Zimna noc nie jest dla mnie przyjazna (jestem strasznym zmarzluchem!), ale piosenka nieodwołalnie kojarzy mi się z jesienią: stąd też, dla ciekawych, umieszczam ją w tym pośce:-)

 Lemmings in love – Pornophonique
A Wy? Lubicie jesień?