Sesja – naturalne sposoby na przetrwanie sesji.

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:
sesja-4836-3

Dzień dobry,

Dotarły do mnie jęki znajomych studentów. Zaczyna się sesja a wraz z nią czas płaczu, zgrzytania zębów, picia napojów energetycznych i gorączkowej próby zapamiętania tego wszystkiego, czego (znowu) obiecaliście sobie uczyć się na bieżąco.

W odpowiedzi na owe jęki, postanowiłam przygotować wpis dotyczący przetrwania sesji w zdrowiu psychicznym oraz wspomagania nauki i koncentracji, przy wykorzystaniu w miarę naturalnych metod. Nie oszukuję się: to jest SESJA i wszystkie chwyty są dozwolone. Nie będę Wam mówić, żeby nie pić kofeiny czy żeby gotować jakieś super frykasy. Specjalne okoliczności wymagają specjalnych środków.

Jednak przekażę Wam kilka sprawdzonych sposobów na przetrwanie sesji, zwiększenie koncentracji czy nauki: pierwsza część będą to porady „psychologiczne”, druga: „praktyczne”.

Ah, i jeszcze jedno. Wiem o czym mówię i są to porady od praktyka i naczelnego kujona: studiowałam dwa kierunki (właściwie to więcej, jakby zliczyć podyplomówkę;)) i byłam z tych osób, które są w stanie nauczyć się prawie wszystkiego. Także na pamięć. Podobno bycie kujonem jest wstydliwe, ale wcale tak nie uważam. To tylko przystosowanie do systemu. Tak więc o sesji i nauce mogę co nieco powiedzieć. Właściwie to mogę wypowiadać się z pozycji eksperta. Wszystkie porady są za darmo, ale nie obrażę się za lajka na Facebooku.

To co, zaczynamy?

Zacznijmy od rzeczy psychologicznych.

ps. jutro rano do wpisu będzie dołączony film na YT, już teraz Was zapraszam do zajrzenia:)

1. Przestańcie udawać, że się uczycie.

Bez spełnienia tego warunku, pozostałe są właściwie bez sensu.

Zamknijcie Facebooka i przestańcie oglądać obrazki z kotami. Wyłączcie smartfona. Podpowiedź: „konsultowanie się” z kolegami na fejsie („Oh, Aniu, jak Tobie idzie, a słyszałaś, że Tomek oblał pierwszy termin.?”) też nie liczy się jako nauka. Lajkowanie śmiesznych obrazków o sesji również nie.

Stare jak świat. Jeśli znasz, nie musisz tego oglądać. Każdy czas na YT to czas zabrany nauce:)

 

Pogódźcie się z tym, że jeśli jesteście z natury bałaganiarzami, nie staliście się nagle pedantami. Wiem, że strasznie przeszkadzają Wam teraz te brudne szyby zza których nie było widać świata przez ostatnie trzy miesiące, ale naprawdę nie musicie ich teraz myć. Jeśli nastąpiła w Was cudowna przemiana umyjecie je sobie po sesji. Nawet trzy razy, jeśli będziecie chcieli. To wolny kraj, można myć okna tyle razy ile się chce.

Jeśli nagle rzeczywiście przeszkadza Wam bałagan w pokoju (to akurat jest zjawisko biologiczne, lepiej uczymy się w porządku) to wstańcie godzinę wcześniej i trochę go ogarnijcie. Albo ogólnie ogarnijcie, nawet jeśli nie udało Wam się wcześniej wstać.  Ale nie musicie froterować podłogi, czyścić kuchennych szafek czy generalnie robić tego, co potrafi robić tylko Perfekcyjna Pani Domu w TVNie (nie miejcie kompleksów, podobno prowadząca w rzeczywistości ma sprzątaczkę).

Do blogerek kulinarnych: pieczenie trzywarstwowego tortu można zostawić sobie na po sesji. W nagrodę.

Aha, na czytanie tego postu macie dyspensę, ponieważ czynicie do dla dobra nauki:-).

2. Prawda numer jeden: Twój mózg potrzebuje ENERGII.

Ludzki mózg to najbardziej rozwinięty mózg na całej planecie. I jako taki potrzebuje mnóstwa energii.  Matka karmiąca dziecko piersią musi karmić je co około 3 godziny właśnie dlatego, żeby dostarczyć rozwijającemu się mózgowi odpowiedniej ilości pożywki. Ucząc się (bo ustaliliśmy już sobie, że od teraz się uczymy, nie przeglądamy kwejka) wydatkujesz mnóstwo energii i potrzebujesz uzupełnić braki.

Energii nie dostarczycie sobie kupując zupkę chińską (jeśli już ją kupiliście, to zupkę wyrzućcie, zostawcie makaron, przyda się do następnego kroku). Nie dostarczycie jej też zamawiając pizzę. Pizza sprawi tylko, że staniecie się bardziej ociężali i odechce się Wam uczyć. Napoje energetyczne też nie podnoszą poziomu energii jako takiego: kofeina pobudza mózg i sprzyja koncentracji, ale nie da Wam budulca, żeby przetrwać dwa tygodnie sesji.

Dlatego, jeśli musicie się w jakiś sposób intoksykować (kawa, herbata, napoje energetyczne), żeby przeżyć, proszę bardzo (jak to mówią: specjalne okoliczności wymagają specjalnych środków), jednak nie zapominajcie o tym, że musicie też jeść coś w miarę wartościowego. Na samej kofeinie i cukrze daleko nie zajedziecie.

Dla osób, które chciałyby „podbudowywać się” trochę zdrowiej: oprócz kawy i napojów energetycznych  macie do wyboru zieloną i czerwoną herbatę (tyle, że trzeba pić ją jednak częściej i działa nieco wolniej), yerba mate czy sproszkowaną guaranę (można kupić ją przez Internet). Bardzo gorąco polecam Wam także ziarna kakaowca: takie do chrupania, gorzkie ale dające kopa energetycznego plus wysokiej jakości magnez.

3. Co jeść podczas sesji?

Podzieliłam pokarmy na trzy grupy: pierwsza daje wytrzymałość (stamina), druga to przegryzki przy kompulsywnym jedzeniu, trzecia: bezpośrednio wpływa na koncentrację i jest jakby środkiem doraźnym. Zaczynamy.

Jeśli chodzi o podstawowe jedzenie, to polecam trzy rzeczy:

owsianka (z orzechami, czekoladą, rodzynkami): tania, pożywna i buduje zasoby energetyczne.

kasze (np. kasza jaglana): też tania i pożywna. Nikt mi nie powie, że studenta nie stać (tyle co dwa piwa, a podczas sesji i tak nie powinieneś pić)

rosół: poważnie, dobry rosół to najlepsza rzecz, jaka może się Wam przydarzyć. Jeśli nie wiecie jak zrobić rosół, zadzwońcie do Mamy, Babci, Dziewczyny (jeśli jesteś dziewczyną, to Mama i Babcia powinny wystarczyć). Powiedzą Wan, że macie kupić kurczaka (a jeszcze lepiej starą kurę, na Kleparzu można kupić bez problemu), „jarzynkę” za 3 zł w warzywniaku, zalać to wodą i gotować przez kilka godzin. Jeśli chcecie, możecie dodać tego makaronu z zupki chińskiej czy doprawić wegetą. To jest sesja, nie konkurs na najlepsze danie. Zrobienie rosołu zajmie Wam bardzo mało czasu i będziecie mieli co jeść przez kilka dni. Coś bardzo odżywczego.

Przegryzki czyli kompulsywne jedzenie podczas nauki.

Kiedy się uczę zawsze kompulsywnie jem. Nie ważne, czy to fura cukierków czy garść orzechów. Polecam jednak to drugie rozwiązanie, zaraz dowiecie się dlaczego. Kiedy byłam na studiach nigdy nie rozumiałam, dlaczego mieszanka orzechów „Studencka” nazywa się mieszanką studencką, skoro przeciętnego studenta na nią nie stać. Pewnie dlatego, że powinna być jedzona podczas sesji;).

Wystarczy słonecznik albo pestki dyni. Poważnie. Dlaczego? Nie tylko zajmą Wam ręce, ale też pozwolą nie wykończyć się psychicznie: pamiętajcie że ucząc się zużywacie mnóstwo zasobów organizmu. Także tych kluczowych. Zwłaszcza magnezu i potasu

Potas i magnez.

Dla szczególnych nerwusów. Zadbajcie o suplementację potasu i magnezu podczas intensywnego zakuwania. Widziałam już wiele: trzęsące się ręce, kołatanie w klatce piersiowej, mimowolne skurcze. To najczęściej skutek niedoboru potasu i magnezu (niedobór często występuje przy wzmożonym stresie i przy żłopaniu napojów z kofeiną, zwłaszcza przez osoby, które na co dzień tego nie robią). Zapytajcie w aptece o dobry magnez, bo sole magnezu (zwłacza chelaty) wchłaniają się dużo lepiej niż tak zwany magnez nieorganiczny (tlenki, węglany, chlorki, przyswajalność może być 10-30%, zapytajcie się w aptece). Jak dobrze zdacie sesje to może za rok dostaniecie stypendium i się opłaci;).

Potas i magnez występują naturalnie między innymi w ziarnach i orzechach, bananach czy pieczonych ziemniakach. Na rynku dostępne są też suplementy: nie zastąpią występującego naturalnie potasu i magnezu, ale jak to mówią: lepszy rydz niż nic. Chociaż poważnie lepiej jest kupić sobie te pestki dyni czy słonecznika. Idealnie nadają się do kompulsywnego przegryzania i dodatkowo robią dobrze na włosy i paznokcie:-). Macie wtedy szansę  nie martwić się tydzień po sesji o stan skóry, paznokci i włosa.

Jeśli naprawdę nie macie czasu, żeby zadbać o taką głupotę jak swoje zdrowie (w końcu teraz Wasze życie zależy od zaliczenia tej zaawansowanej statystyki), postarajcie się chociaż uzupełnić braki po sesji.

 Bezpośrednie podnoszenie poziomu energii: przygotuj sobie coś słodkiego.

 „Cukier krzepi”. Nie jest to może najzdrowsza porada, ale rzeczywiście po zjedzeniu czegoś słodkiego na krótką metę mamy więcej energii.
Jeśli chce się Wam wieczorem posiedzieć przy kuchni polecam ciasteczka z daktyli, fig i innych bakalii: indyjskie ladoo. Jeśli chcecie, żeby dawały kopa: można dodać trochę sproszkowanej guarany.
Świetnym wspomagaczem jest miód (surowy, niepasteryzowany). Jedna czy dwie łyżki pomagają się skupić i zwiększają poziom energii. Miód potrzebuje około godziny zacząć działać, ale pomaga utrzymywać energię przez dłuższy czas. Dodatkowo wspomaga układ odpornościowy.
Oczywiście sprawdza się także gorzka czekolada. Jeśli macie ochotę na coś mniej zdrowego, co da Wam zastrzyk energetyczny (sprawdzone na mnie), dobre będą karmelizowane banany (dodatkowo macie w nich potas).

 

Jedna sprawa, ponieważ nie będę Was oszukiwać. Jeśli będziecie jeść zbyt dużo słodkich rzeczy, liczcie się z tym, że po sesji na skórze mogą pojawić się wypryski, zwłaszcza jeśli macie skórę skłonną do trądziku.  Wiadomo, coś za coś.

Aromaterapia podczas sesji i nauki.

Pisząc o aromaterapii mam na myśli używanie naturalnych olejków eterycznych. Wyciągnij te 25 złotych i wybierz się do sklepu zielarskiego. Kup olejek rozmarynowy. To jeden z najlepszych olejków wspomagających koncentrację i efekt poczujecie praktycznie od razu. Będziecie zaskoczeni, że działa lepiej niż napoje energetyczne.

Olejek rozmarynowy działa w ten sposób, że zwiększa ukrwienie mózgu i pomaga się skupić oraz podnieść przy wysiłku psychicznym, działa pobudzająco: czyli jeśli jesteście zmęczeni nauką już, to możecie sobie zaaplikować ten olejek.

Jak zaaplikować?

Książkowo: 15 kropli na 50 ml oleju (jakiegokolwiek, rzepakowy styknie). Olejek wetrzeć gdziekolwiek (barki na przykład, tylko sprawdźcie wcześniej czy Was nie uczula – jeśli Was uczula nie martwcie się, to przechodzi po paru godzinach). Ja używam więcej kropli, ale wiem, że ten olejek dobrze toleruje.

Drugi sposób: spray do uczenia się podnoszący koncentrację. Bierzecie 50 ml wódki (jesteście studentami, na pewno macie). Do wódki dajemy 15 – 25 kropli, potrząsamy i rozpylamy w pomieszczeniu czy odrobinę na ubraniu. Nie pijemy!

Ewentualnie zostaje Wam kominek aromaterapeutyczny, ale mówię szczerze, że przy podniesieniu temperatury powyżej 40C olejek traci większość swoich właściwości.

Musicie użyć wódki albo oleju, olejek eteryczny nie rozpuści się w wodzie.

Inne mieszanki olejkowe.

  • olejek z zielonej mięty: również działa pobudzająco i odświeżająco
  • olejek cytrynowy: energetyzujący, ma działanie synergiczne (wspomagające) z innymi olejkami eterycznymi, które pobudzają (np. rozmarynowym, miętowym) i można je mieszać.

ps. jak się posmarujecie cytrynowym na skórę, to nie wychodźcie na słońce: ale w zimie to i tak bez znaczenia.

  • olejek lawendowy: możecie sobie kupić i tak się Wam przyda. Do kąpieli relaksujących na noc.

Inne sprawy: Wasz mózg potrzebuje odpoczynku.

Zanim się ucieszycie, patrz na punkt numer jeden: odpoczynek to nie jest uganianie się za internetowymi memami.

Utnijcie sobie drzemkę.

Jeśli czujecie się zmęczeni, utnijcie sobie krótką 20 – 30 minutową drzemkę. 20 – 30 minut (spokojne leżenie też się liczy) wystarczy. Jeśli zasnęliście na dłużej to przegraliście grę, bo nie będzie to już stricte drzemka energetyczna:)

Zakuwanie do późna w nocy nie ma sensu.

Mówi Ci to naczelny kujon. Jeśli do 1 w nocy się nie nauczyliście, to do 4tej też się nie nauczycie. Jeśli o ósmej rano masz egzamin, to lepiej jest się wyspać. Znam tylko jedną osobę, która potrafiła się efektywnie uczyć do czwartej nad ranem, ale powiedzmy sobie wprost: jeśli nie jesteście w stanie dostać się do Mensy, możecie sobie odpuścić. Rano będziecie tak nieprzytomni, że nawet gdybyście jakimś cudem czegoś się nauczyli, nie będziecie mógł się skupić na pisaniu. To tak samo bez sensu jak uczenie się zaraz przed maturą: przez trzy lata nie nauczyłeś się pisać rozprawki, to pięć godzin przed się nie nauczysz.

Lepiej się wyspać i wypocząć*.

* podkreślam ponownie, wypocząć nie oznacza siedzieć godzinami w sieci oglądając koty.

Dobry wypoczynek.

Ale jak tutaj wypocząć, kiedy myśli kłębią się w głowie? Podaję kilka pomysłów, które sprawią, że będzie się Wam dobrze i spokojnie spało.

Spokojny sen pozwala na „zaszufladkowanie” z takim trudem wyrytych przez nas na tablicach naszego umysłu informacji. Niestety, nie wszystkie zostaną od razu zapamiętane. Pocieszę Was, że zapominanie to mechanizm obronny mózgu przed natłokiem informacji, które mogłyby utrudniać nam podejmowanie decyzji.  Może kiedyś napiszę o tym więcej:-).

1. Wieczorne herbatki ziołowe – lipowa czy rumiankowa. Dla tych, którzy potrzebują czegoś więcej, może przydać się korzeń waleriany (praktycznie nie uzależnia, chyba że należycie do małego procenta populacji, na który waleriana działa jak kocimiętka na koty). Ja piłam też dużo herbaty z zielonego owsa która jest dobrym tonikiem nerwowym. Smakuje jak gęsta, lekko słodkawa woda.

2. Relaksująca kąpiel – 10-15 kropli olejku lawendowego rozpuść w mleku, wlej do wanny.,

Cokolwiek co Was zrelaksuje jest okey. Nie da się uczyć bez przerwy. Nawet jeśli jesteście kujonami.

 Przewietrzcie  się.

Przejdźcie się wkoło bloku. Wywietrzcie mieszkanie. Poruszajcie się intensywnie. To pomaga.

 

Materiał bonusowy – suplementy diety.

Jeśli nie chce się Wam czytać, możecie pominąć ten akapit:)Nie potrzebujecie specjalnego suplementu diety.

Suplementy diety „specjalnie na sesję” nie są Wam potrzebne. Weźmy pierwszy z brzegu suplement diety dla młodzieży uczącej się, o wielce wpadającej w ucho nazwie „Sesja”.

Oto składniki:

1 tabletka zawiera:

  • Ginkgo biloba – 23 mg,
  • lecytyna – 90 mg,
  • magnez – 14 mg jonów magnezu
  • kofeina – 15 mg.

Ginko bilboa rzeczywiście używany jest w ziołolecznictwie przy problemach z pamięcią, ale zażywa się go w sposób ciągły – powszechnie stosowana dawka lecznicza dla ludzi z demencją zaczyna się od około 160 mg dziennie. Wziąwszy pod uwagę, że pewnie po suplement sięga się trzy dni przed sesją, możecie sobie darować. Aby poprawić funkcje poznawcze u osób zdrowych stosuje się zazwyczaj standaryzowany ekstrakt (to trochę coś innego niż pokruszone liście) i tutaj dawka może wahać się od 120 do 600 miligramów dziennie. Suplement, który omawiamy ma 23 mg.

Lecytyna (a właściwie jej główny składnik, cholina) rzeczywiście wspomaga układ nerwowy. Norma choliny to około 425 mg dziennie. Nie potrzebujecie jednak tabletki, żeby mieć lecytynę. Możecie zjeść po prostu jajko, którego żółtko zawiera około 115mg choliny. Albo zrobić sobie eggnog, albo majonez albo kogiel-mogiel z surowym kakao (najlepiej!). Albo napić się ajerkoniaku (ale to nie podczas nauki;)).

Magnez jest okey ale to jakaś mikroskopijna ilość (dzienne zapotrzebowanie to około 300 mg dziennie), kofeinę jak ustaliliśmy i tak w jakieś formie spożywacie, poza tym w kawie jest jej około 150g na filiżankę. Tak na marginesie trochę mnie rozbawiły opinie studentów o tym suplemencie (szwędałam się po sieci): wiecie, suplement się za Was nie nauczy.

Tabletki na koncentrację: nie potrzebujesz ich.

sesja-tabletki-na-koncentracje-uczenie-50tabl

Update: okazało się, że tego roku suplement diety Sesja zmienił skład. Teraz wygląda następująco, jak widzicie, nadal nie ma szału:
(1 tabletka):

  • wyciąg z korzenia żeń-szenia 23 mg (dawka standaryzowanego ekstraktu do zazwyczaj 200 – 400 mg, chociaż niektóre badania sugerują, że już  40 mg działa bioaktywnie)
  • Lecytyna 90 mg
  • Magnez 14 mg
  • Kofeina 15 mg

Znalazłam bardzo ciekawy blog pani farmaceutki, która dokładnie analizuje preparaty na sesję – to tak jeśli jesteście zainteresowani.

Żeby było jasne: ten suplement nie zrobi Ci krzywdy i  i efekt placebo też robi swoje: ale właściwie go nie potrzebujesz. Spróbuj sobie wmówić, że pestki dyni dadzą Ci magiczne możliwości wkuwania. Jeśli potrzebujesz do tego autorytetu, możesz wyobrazić sobie, że jestem w białym kitlu i powtarzam Ci to nad głową.

Gdybym miała kupować jakiś suplement diety koniecznie, kupiłabym jakiś dobry magnez bo i tak go wypłuczecie kofeiną.

Etyka studencka i inne podpowiedzi.

Jeszcze jedna kwestia.

Bądźcie etycznymi studentami, bo dobra karma wraca.

Podobno są kierunki, na których ludzie nie dzielą się notatkami, bo taka jest rywalizacja o stypendia. Etyczny student nie odmówi notatek koledze, to tak, jakby palacz odmówił drugiemu palaczowi w potrzebie papierosa.

Szanuj kujona swego, bo możesz nie mieć żadnego:

Tak, mówię to z własnej perspektywy. Macie kujona na roku, to go szanujcie i cieszcie się, że komuś chce się pisać, a nie tylko podlizywanie się w czasie sesji, żeby mieć notatki.

Bądźcie sprytnymi studentami:

Pewnie o tym nie trzeba mówić, ale jak ktoś jest na pierwszym roku, to może nie wie. Podstawa to zapytanie roku wyżej jaki jest ten test. Czasem są testy na które nie opłaca się uczyć, bo wykujecie co trzeba, a test i tak jest z kosmosu.

Co do nauki ja również uczyłam się z bólem, ale przyznam, że do uczenia się byłam dobrze przystosowana przez system edukacji, jestem w stanie siedzieć te trzy godziny i uczyć się na pamięć czego trzeba (ale ze zrozumieniem, inaczej się nie da). Zazwyczaj najpierw czytałam notatki raz (całe!), potem  podkreślałam najważniejsze fragmenty z wykładu i wyobrażałam sobie, że komuś ten wykład tłumaczę (chodząc po pokoju;)). To działa.

Pewnie też to już wiecie, ale dobrze jest sobie przed egzaminem pogadać co kto umie, zawsze coś ciekawego wpadnie.

 Specjalnie na potrzeby tego postu wyciągnęłam stare notatki. Pouczyłabym się jeszcze (ale może nie arabskiego, miałam nieprzyjemną nauczycielkę). sesja-4828-3

Podsumowanie.

Jeśli dotarliście do tego momentu, to chyba rzeczywiście nie chce się Wam uczyć.

Podsumowując czego potrzebujecie:

  • olejku rozmarynowego
  • porządnego jedzenia (rosół, owsianka)
  • czegoś słodkiego
  • czegoś co uzupełni Wam magnes i potas (pestki, orzechy)

Sesja jest najgorszą rzeczą na studiach, wiem, ale trudno, w końcu to jest jednak system edukacji.

Trzymam za Was kciuki i zabrzmię teraz bardzo staro ale: zobaczycie, jeszcze będziecie o sesji myśleć z sentymentem!

Trzymajcie się ciepło!

ps. jakie są Wasze super sposoby?