Na rumuńskich pastwiskach.

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:
rumunia-prywatnie (1 of 1)-9

Dzień dobry,

W Rumunii odwiedzaliśmy nie tylko małe miasteczka i dolinne wsie, ale również górskie przysiółki, do których trzeba podejść piechotą w górę(i nie wszędzie jest prąd, nie mówiąc już o jakiejkolwiek kanalizacji) oraz obozowiska pasterskie. W końcu kto jeśli nie pasterze wiedzą o sporo o dzikich roślinach jadalnyh?

Wspólnym mianownikiem wsi, przysiółków oraz pastwisk są krowy. Wszystkie buro-brunatne, pasące się zupełnie luzem (tak jak w Alpach), z przyczepionymi dzwoneczkami. Kiedy na nizinach wracają z pastwisk wiele z nich samodzielnie odnajduje drogę do swojego gospodarstwa: gospodarz jedynie otwiera bramę, a krowy wolno kroczą sobie drogą, czasem manewrując między samochodami. Niepisane, ale oczywiste prawo jest takie, że krowa zawsze ma pierwszeństwo.

Dziś chciałam zaprosić Was na krótką wycieczkę na karpackie pastwisko!

rumunia (1 of 1)-4

Typowy obrazek: luźno pasące się krowy i wozy ze zbieranym sianem,

rumunskie-pastwiska (1 of 2)

Teraz są wakacje i często-gęsto krowy pasą w grupkach dzieci. Tutaj akurat były pod nadzorem dorosłego pasterza, ale trafiliśmy na miejsca, gdzie grupa złożona z na oko 8-12 latków pasła zupełnie samodzielnie, jakiś kilometr w dół od wsi. Wyobrażam sobie, że w Polsce za coś takiego zabraliby prawa rodzicielskie a telewizja pytałaby gdzie byli rodzice. Na pastwiskach dzieci zawsze były pod opieką dorosłych, ale okolice – dalsze lub bliższe – wsi są widocznie uznawane za bezpieczne.

rumunskie-pastwiska (1 of 1)

Zajrzeliśmy do pasterskiego obozowiska. Strzegą go oczywiście psy pasterskie. Mieszkańcy dolin starają się unikać miejsc, gdzie można je spotkać. Jednak psy są bardzo mądre i jeśli tylko widzą, że przyjezdni są witani przez gospodarzy, nawet nie warczą.

rumunskie-pastwiska (1 of 1)-3

Byłam jedyną kobietą w grupie i bardzo często zaczepiały mnie inne kobiety oraz dzieci. Widząc moje zainteresowanie psami, dzieci przyniosły mi niespodziankę. Taką oto:

rumunskie-pastwiska (1 of 1)-11

Ot, żebym mogła sobie pogłaskać i się nimi pobawić.

Oraz oczywiście porobić im wspólne zdjęcia, do których chętnie pozowali.

rumunskie-pastwiska (1 of 1)-9Sześć pięknych szczeniaków. Podobno wszystkie zostaną na pastwisku, ponieważ są im potrzebne do pilnowania owiec. W tutejszych górach można napotkać niedźwiedzie i o ile taki pies z niedźwiedziem bezpośrednio szans raczej nie ma, zawsze może ostrzec grupę.  Są piękne, prawda?

rumunskie-pastwiska (1 of 1)-10

Tyle psów musi coś jeść. W obozie paterskim gotuje się strawa: z tego co zauważylam, to jakaś kukurydziana papka, do której wkłada się kawałki mięsa czy tam sera. Zapewne wielu miłośników psów powiedziałoby, że nie jest to zbilansowana dieta. Cóż, jedzą co jest.

rumunskie-pastwiska (1 of 1)-6Pisałam już, że psy strzegą owiec, więc oczywiście muszą być i owce. Owce z daleka..

rumunskie-pastwiska (1 of 1)-7

I z bliska. Zawsze mnie bawi, kiedy zbijają się w taką zwartą masę. To u góry to chyba taki rodzaj wagi.

rumunskie-pastwiska (1 of 1)-8

Na bieżąco z mleka owczego robi się oczywiście ser. Mówiąc o serze: kupiliśmy szaloną ilość buncu oraz ricotty. Oczywiście nie nazywa się ricottą: to moja robocza nazwa sera, który pozyskują z owczej serwatki. Pyszny, zupełnie taki jak moja domowa ricotta fresca! Pasterze chcieli sprzedać nam po całej bryle, dopiero kiedy zadzwonili do szefa, pozwolił przekroić sery na pół. Nie zmienia to faktu, że kupiliśmy 5 kilogramów. Na cztery osoby.

Co ciekawe, w tej części Rumunii znają tylko sery świeże. Nie konserwują ich dymem (tak jak oscypki), nawet nie spotkałam się z solankową marynatą. Czasami co niektóre są po prostu suszone. Dlatego trzeba kupować tyle, ile da się zjeść. My trochę przesadziliśmy i pomimo moich wysiłków wieczorem (część zasoliłam w solance, część ricotty przerobiłam w stylu paschy wielkanocnej i jedliśmy ją jako deser) sporo sera zostawiliśmy naszej gospodyni, aby się nie zmarnowały.

rumunskie-pastwiska (1 of 1)-4

Ser wytwarza się za pomocą podstawowych narzędzi, które widzicie niżej.Wiszą sobie elegancko umyte na drzewie. Sanepid dostałby pewnie zawału, dla mnie to zupełnie normalne :-). Stanowisko do robienia sera jest czyste, schludne, wszystko umyte, ser pyszny, ze świeżego mleka, więc dla mnie nie ma problemu.

rumunskie-pastwiska (1 of 1)-5

Właściwie to nie było tak, że sobie spacerowaliśmy tu i tam (może troszkę). Profesor Łuczaj przy pracy. Zazwyczaj pytania spotykały się z życzliwym przyjęciem i często budziły dyskusje:

 

rumunia-prywatnie (1 of 1)-6

A kiedy wróciliśmy w dół, zastaliśmy taki oto widok:

rumunskie-pastwiska (1 of 1)-2

Jak się Wam podoba na karpackich pastwiskach?

A tutaj mały prezent dla wytrwałych.

Dźwięk dzwonków jest dla mnie niesamowity.

Na rumuńskich pastwiskach

 

Gdzie idziemy następnym razem: na targ czy do domowej gorzelni?