Roszponka, feta, pomarańcza, olej lniany. Sałatka.

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:




Dziękuję Wam za życzenia powrotu do zdrowia dla Dziadka, póki co – jest dobrze :-)

Ponieważ znów nadeszła zima (chociaż tutaj, co to za zima, odrobinę śniegu), przygotowałam zimową, ale bardzo słoneczną sałatkę:, w której główną rolę gra roszponka (rukiew wodna), słoneczna pomarańcza, sere fet. Tą sałatką chciałam jednak zachęcić Was przede wszystkim do spróbowania oleju lnianego (o którym więcej w dalszej części postu.


Sałatka przypadnie do gustu osobom mającym chęć wprowadzić zimą trochę koloru na talerzu. Inspiracja pochodzi od Nigella Slatera, który proponował dodanie sera fety do sałatki ze szpinaku i z pomarańczy, jednak o tej porze roku, liście szpinaku raczej nie są jędrne ani młode, więc zastąpiłam je roszponką. Roszponka jest dość droga ale ma kilka zalet: świetnie się przechowuje, ma piękny, głęboki kolor (jeśli zostawicie ją na dłużej w dressingu, będzie jeszcze intensywniejszy!), łagodny smak, świetną teksturę i.. jest bardzo fotogeniczna. Nie mogłam się doczekać, kiedy będę mogła ją sfotografować!

Sałatka nieco przypomina wcześniejszą sałatkę z kalarepą, jednak tutaj przygotowałam dressing z wyczuwalnym posmakiem imbiru oraz orzechowym aromatem oleju lnianego.

Warto było kupić roszponkę, chociażby po to, aby była fotograficznym obiektem. Jako taka, jest przeurocza!

Roszponka. Jak przygotować z niej pyszną sałatkę?

Uwaga! Sałatka będzie pyszna, ale tylko wtedy, kiedy użyjecie składników najwyższej jakości. Jak pomarańcze, to słodkie i soczyste, jak roszponka, to jędrna i świeża, jak ser feta, to najlepiej grecki – jest mało słony i ma fajną strukturę. Dressing jest dość prosty: olej lniany (można zastąpić rzepakowym, oliwą, jednak to już nie będzie ten smak:)), starty imbir, sok z wyciśniętej połówki cytryny i łyżka miodu. Smakuje naprawdę słonecznie a jednocześnie jest to sałatka dość sezonowa (w końcu końcówka sezonu na pomarańcze!)

Tutaj chciałam polecić prześwietne pomarańcze , kupione na Starym Kleparzu. Pan ma stoisko w drugim rzędzie „stołów” , tak w środku stołów. Sprzedaje pomarańcze, cytryny, awokado i pomidory. Stoisko jest malutkie, ale sprzedawca bardzo miły, osobiście wybiera owoce i odrzuca felerne, tak więc nie dostaniecie byle czego (dosłownie ściąga z lady te które są obite albo coś). Hiszpańskie pomarańcze które sprzedaje są bardzo słodkie i soczyste – co prawda za kilogram tych pomarańczy, moglibyście mieć dwa kilo innych z Tesco, kupionych po dwa złote za siatkę, ale naprawdę warto, jakość pierwsza klasa. Kpiłam już z 5 kg i za każdym razem były pyszne.

Kilka słów o oleju lnianym.

Dawniej kupowałam olej lniany dziadkowi, w sklepach zielarskich. Nie pamiętam już jakie magiczne wartości mu przypisywał, ale ja podjadałam, aby ukoić mój wiecznie obolały żołądek. Był wściekle złoty, dość cierpki i z krótką datą przydatności do spożycia. Niedawno, będąc w zwykłym sklepie spożywczym, także natknęłam się na olej lniany, tym razem rafinowany, i pamiętając o jego właściwościach, wrzuciłam go do koszyka.

[pullquote]Olej lniany jest niedoceniany, jednak ma wiele zdrowotnych właściwości. [/pullquote]

Olej lniany słynie przede wszystkim z dużej ilości kwasów omega 3 (tak, to te same, które są w rybach morskich, jednak powodzenia w jedzeniu świeżych ryb morskich dwa razy w tygodniu, jeśli tak jak ja, mieszkacie na Południu), kwas linolowy, witaminę E. Świetnie wpływa na samopoczucie, włosy i paznokcie (kobiety na wizażu zaklinają się, że czyni cuda!) oraz łagodzi stany zapalne błony śluzowej żołądka. Według producentów ma też inne, cudowne właściwości, ale piszę o tych, które znam. Swojego czasu, dość głośno było o diecie dr Budwig , która proponowała spożywanie pasty z lnu i białego sera (dla mnie, pyszne!), jako profilaktykę przeciwrakową oraz cudowny sposób na inne dolegliwości, łącznie z nadwagą. Podchodzę sceptycznie to „leków na całe zło”, jednak biały ser, wymieszany z olejem lnianym bardzo mi smakuje :-) (W każdym razie, jeśli i mi poprawi się stan włosów i paznokci, nie omieszkam się wspomnieć przy okazji)

Olej lniany: rafinowany czy nierafinowany?

Pytanie, czy wybrać olej nierafinowany czy rafinowany? Najważniejsze, aby był z tłoczenia na zimno. Rafinowanie zasadniczo nie niszczy kwasów Omega3, jednak w takim oleju będzie mniej innych substancji odżywczych (kartotenoidów, witaminy E etc). Równocześnie jednak rafinowane oleje mają łagodniejszy smak (brak charakterystycznej goryczki), dłuższą datę przydatności do spożycia oraz można używać ich w wyższych temperaturach, tak więc wybór należy do Was.

Po tym przydługim wstępie zapraszam na słoneczno zimową sałatkę.

Sałatka: roszponka, feta, pomarańcza olej lniany. Przepis.

Składniki (proszę, najlepsze jakie możecie znaleźć)
(mniej więcej dla dwóch osób)

solidna garść rukwi wodnej (roszponki)
duża, soczysta, słodka pomarańcza
ser feta (najlepiej oryginalny, grecki, mało słony) 100 g

dressing:

3 – 4 łyżki oleju lnianego, tłoczonego na zimno
kawałek (około 2 cm) świeżo startego kłącza imbiru
sok z połowy cytryny
spora łyżka miodu

Rukiew wodną myjemy, przekładamy do miseczki. Pomarańczki kroimy w cząstki (można pozbyć się też białej błonki) – staramy się zachować tyle soku ile to możliwe i dodajemy go do sałatki, ser w małe kawałki.

Mieszamy wszystkie składniki dressingu, polewamy nim sałatkę. Lekko doprawiamy (sól prawdopodobnie nie będzie potrzebna) Najlepiej, jeśli smaki moga się połączyć, powiedzmy przez pół godziny.

Można przechowywać w lodówce, ale ja zjadłam od razu.

Smacznego!