Zimowo fotograficznie. Plus świetne pączki (z ziemniakami)

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:



Dziś pokażę Wam jak zrobić pyszne pączki (przepis na końcu posta) oraz pokażę Wam też jak wygląda moja wieś zimą.

Moja siostrzyczka choruje. Najbardziej denerwuje ją to, że „jak wyzdrowieję nie będzie już śniegu wcale, cały stopnieje!”. Magda nie może, ale ja postanowiłam pocieszyć się skrzypiącym śniegiem (na przekór tym, którzy maniakalnie w środku lutego mówią o wiośnie, a co!)*. Co prawda, wolałabym przejść się z siostrą, bo wtedy jest zabawniej, ale samej też było miło.

Efektem tego spaceru jest dzisiejszy post. Trochę fotograficzny i jeszcze zimowy. A po spacerach, chciałam Wam zaproponować (a właściwie przypomnieć) pyszne, leciutkie pączki, które przygotowałam już rok temu (o, w tym poście dokładnie), jednak są tak pyszne, że zapraszam jeszcze raz.

Zapraszam!:-)

* dziś św. Macieja. Dziadek mówi, że „Święty Maciej zimę traci albo ją bogaci„. Cóż, chyba tym razem „bogaci”

Pączki przygotowałam w domu Babci.
W ogóle mam wrażenie, że na wszystko brakuje mi czasu. Kiedy jestem z Babcią (nawet dwa dni) i idę do domu, Babcia pyta „już idziesz?”. Siostrzyczka, po kilku godzinach spędzonych razem: „Ale gdzie już idziesz?”. Mama: „Nie zdążyłam z Tobą porozmawiać o..”, Kuzynka „Tak rzadko się widujemy”. A ja jestem tylko jedna.. Ciągle mam poczucie, że nie jestem z moją rodziną zbyt mało..
(W sumie najwięcej zrozumienia okazuje Pan, który stwierdził „Wiesz, nie ma przymusu, żebyś do mnie jechała na ten weekend”.)

A, ja chciałam o pączkach :-)
Przygotowałam je w ramach integracji z Babcią.
Tym razem przygotowałam puste w środku, smarowałam je po rozerwaniu śliwkowymi powidłami Babci.
Zdjęcia bardzo szybkie, „z ręki” (dawno już nie fotografowałam bez statywu!)
Pod spodem: fartuszek Babci.


Pączki są pyszne, mięciutkie w środku i dość ekonomiczne, jak na pączki (tylko dwa żółtka). Robię je od trzech lat i zawsze się udają**. Tym razem przygotowałam puste w środku, smarowałam je po rozerwaniu śliwkowymi powidłami Babci.

* *o ile będziecie przestrzegać uwag technicznych :-)

Proszę, smażcie je w porządnie rozgrzanym oleju aż będą miały ciemny, brązowy kolor: ja niektóre smażyłam dziś dość krótko i w środku pozostały niedopieczone (wykryłyśmy z Babcią dwie takie sztuki – te ze zdjęcia były idealne i zjadłam je ze smakiem!). Wpadłyśmy na genialny pomysł, wrzucenia ich jeszcze raz do oleju. Nie róbcie tego! (i z pięknych pączków, zrobiły się czarne, ale ćóż, to już nasza wina, nie przepisu:))

Poza tym, naprawdę polecam. Są delikatne i świetne na „przegryzkę” , długo jak na pączki zachowują świeżość i co tu dużo mówić. Fajne są!

A co do zimowego spaceru.
Spacer w najbliższych okolicach mojego domu. Poźne popołudnie, szaro-białe niebo..
I resztki jesiennych liści


Dom zwany „Domem Baby Jagi”. Kiedyś mieszkała tam starsza Pani, która już dawno umarła. Straszono nią dzieci „Jak nie będziesz grzeczna to Cię Baba Jaga weźmie do tego domu..”. Pamiętam swoją dumę, kiedy pierwszy raz weszłam do środka!:-)

Po śmierci starszej Pani: nielegalne hartowanie szkła.
Dziś: miejsce spotkań młodzieży z wysokoprocentowymi napojami;-)

Sople lodu. Babcia opowiadala, że w jej domu były takie wielkie, na kilkadziesiąt centymetrów.. (ale miała dach kryty strzechą).

A tutaj: nie mogłam się powstrzymać. Faktura domku. Niebieski kolor tu i ówdzie świetnie się zachował. (miałam tylko obiektyw stałoogniskowy, więc wszędzie musiałam wleźć, bo nie ma możliwości przybliżenia).

Zima robi wrażenie.
Nawet bez Photoshopa.

Ale wiecie co?
I tak wolę ciepły domek!:-)
A w nim: pączki:-)

Pączki z ziemniakamiprzepis
Przepis pochodzi stąd

Składniki:
500 g mąki
230 g ugotowanych ziemniaków
200 g mleka
100 g żółtek (użyłam 2 szt)
50 g cukru pudru
50 g masła
12 g świeżych drożdży (lub 4 g drożdży suszonych instant) (właśnie zdałam sobie sprawę że przez pomyłkę dałam 50g, ale i tak były dobre Atria CV.)
tarta skórka z cytrusów lub wanilia
łyżeczka soli

Do posypania:
cukier puder wymieszany z cynamonem

Przygotowanie:
W mikserze zagnieść mąkę, ziemniaki uprzednio rozgniecione tłuczkiem lub przeciśnięte przez praskę), drożdże, cukier, żółtka, masło.
Wyrobić gładkie ciasto, zawinąć w folię i dać mu odpocząć przez 30 minut. (ja pozwoliłam ciastu rosnąć przez 1 godz. Liska)

Ciasto podzielić na porcje o wadze 65 g.
Z każdej z nich formować obwarzanek – ja robiłam kulkę, w środku dziurkę i w ten sposób formowałam.
Ułożyć na papierze do pieczenia i zostawić do wyrastania na ok. godzinę, do czasu podwojenia objętości.

W garnku rozgrzać olej arachidowy (do kupienia np w Auchan, ale sądzę, że można go zastąpić dowolnym olejem do smażenia) do temp. 170 st C.
Wrzucać pączki i smażyć z obu stron do czasu zrumienienia.
Kiedy są jeszcze ciepłe, obtaczać w cukrze pudrze.
Podawać ciepłe. Należy je zjeść w dniu przygotowania, wtedy są najlepsze :-)

Moje ulubione :-)