Książka, jakiej nigdy nie czytałam – wydaję własną książkę.

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:

moja-ksiazka

Dzień dobry, 

Pierwsza, nudna część postu:

Dzisiaj chciałam napisać Wam o dziurawcu, żywokoście i innych niesamowitych roślinach z naszego ogrodu (zakwitła chryzantema jadalna!), ale najzwyczajniej w świecie, jak to się zdarza przy 30 stopniowych upałach – zachorowałam i dostałam gorączki. Ot, takie tam – kąpanie się w basenie o 22 nie było najlepszym pomysłem.

Druga, ekscytująca część:

Zaczynam pracę nad swoją pierwszą książką. Nie mogę uwierzyć, że to dzieje się w rzeczywistości!

W mojej głowie układa się książka, jakiej nigdy nie czytałam i książka, jakiej zdecydowanie nie ma na polskim rynku. Jednym słowem, wymarzona i wypieszczona.

Stąd też, chciałam się z Wami podzielić moją radością oraz garścią informacji!

ps. przygotowałam także film na YouTube dotyczący książki – niestety internet jest tutaj bardzo wolny i film ukaże się dopiero jutro, więc lubiących oglądać, zapraszam około 10 tej!.

Książka, jaką sama chciałabym przeczytać. 

Może zdziwi to niektórych z Was, ale będzie traktowała nie o kulinariach, ale o kosmetykach naturalnych w szerokim tego słowa znaczeniu. Jeśli ktoś umie z grubsza zrobić majonez, potrafi też zrobić krem – przy tym często tańszy i z lepszej jakości składników, niż kremy typu „organiczne piękno” na półkach drogerii.

Taka tematyka spore wyzwanie: już teraz nocami zaczytuję się w podręcznikach akademickich, starych zielnikach czy całkiem nowoczesnych książkach z recepturami – zamierzam też wykorzystać moją wiedzę ze studiów zielarskich.

Chcę napisać książkę, jaką sama chciałabym przeczytać.

Wymarzona czyli jaka?

Moja wymarzona książka jest rozważana i romantyczna. Są w niej baśnie, legendy i tabele referencyjne. Schematy i zdjęcia. Tak obok siebie.

Wymyśliłam sobie, żeby znalazły się w niej receptury łatwiejsze i trudniejsze, tańsze i droższe. Oprócz części merytorycznej, która jest dla mnie bardzo ważna, chciałabym pisać także o tle kulturowym.

  • Olejek aromatyczny? Prosi się, aby napisać o Awicennie.
  • Kąpiel mleczna? Kleopatra i druga, mniej znana najpiękniesza królowa czasów, Makeda nie powinny zostać pominięte.Właściwie pisząc tego posta, pomyślałam nawet o całym felietonie „Królowe czasów” – o kobietach uznawanych za najpięknieszje//
  • Mydło? Jak głosi legenda, pierwsze powstało ze spalonych szczątków zwierząt ofiarnych..
  • Perfumy? Sztuka enfleurage czy powstanie pierwszej wody kolońskiej również dopominają się wzmianki..

Bardzo chciałabym, żeby w książce znalazły się także rzeczy, które możemy wykorzystać i zebrać sami: momentami po kolana brodzi się w żywokoście, ale niewiele osób wie, jak fajny z żywokostu powstaje macerat. Dziurawiec rośnie teraz jak szalony na polach i nieużytkach (gdyby nie moje bolące gardło, dziś byłby wpis o dziurawcu właśnie), jednak niewielu robi z niego piękny, czerwony olejek, fantastycznie łagodzący podrażnienia..

Jednym słowem, pomysłów jest mnóstwo, czasu – absurdalnie mało (do końca listopada powinnam oddać cały tekst, zaś książka ukaże się w okolicach czerwca następnego roku), jednak będę pracować z fantastycznymi ludźmi: Anią Słowik, jedną z najfajniejszych redaktorek prowadzących jakie znam (redaktorka tomu Łukasza Łuczaja), a także Karią Korobkiewicz, która była odpowiedzialna za wygląd książki Dzika Kuchnia, więc myślę, że się uda!

Robienie podstawowych kremów, nie jest trudne – wczoraj kręciłam krem z wodą z kwiatu pomarańczy razem z moją Siostrzyczką. Bardzo dużo mi pomagała!

– Klaudynka, a dasz mi próbkę każdego kremu, jaki zrobisz?

Cóż, muszę jej jakiś prosty dla dzieci przygotować :-)

magdalena-kremy-4677

Za technicznymi kulisami powstawania książki..

Książka ma się ukazać w przyszłym roku: powiem Wam szczerze, że gdybym wcześniej nie obserwowała cyklu wydawniczego książki, nie sądziłabym, że wszystko zajmuje tyle czasu. Nie wiem w jaki sposób czasami udaje się wydać np. po programie telewizyjnym, książkę w jeden miesiąc..

Będzie podzielona na kilka części, które dopiero koncepcyjnie się tworzą – najfajniejsze jest to, że Wydawnictwo jest bardzo otwarte na „multimedialność”. Bardzo ważne było dla mnie na przykład, żeby w sieci dostępny był darmowy podgląd: coś więcej niż spis treści. Tego typu podgląd to standard np. na Amazonie i nigdy nie kupuję książki bez wcześniejszego jej przejrzenia. Dlaczego w Polsce to takie rzadkie?

Kolejna fajna rzecz, na której mi zależało, to konsultacja merytoryczna: wiadomo,że dołożę wszelkich starań, aby tekst był jak najlepszy, ale nie jestem doktorem biochemii. Wydawnictwo bardzo pozytywnie podeszło do tego pomysłu – który znowu, jest standardem w książkach anglojęzycznych (czasem książka ma wręcz kilku konsultantów merytorycznych), u nas występuje niezmiernie rzadko. Trzeba to trochę zmienić!:-)

Kolejną sprawą będzie lista zaufanych dostawców: również niezbyt częsta w książkach polskich, jednak wydaje mi się, że szczególnie w przypadku kosmetyków – wydaje mi się konieczna. Mam nadzieję skolekcjonować także fajną bibliografię – po polsku i po angielsku, ale to jest chyba oczywista oczywistość :-) Głęboko wierzę, że praktyka to jedno, ale pożądne oczytanie jest jest ważne!

W każdym razie póki co, zaczynam tworzyć pierwsze receptury..

Będziecie mi towarzyszyć?

Czy będziecie trzymać za mnie kciuki i mi towarzyszyć podczas procesu twórczego? A może macie jakieś pomysły, coś, co chcielibyście ująć?

Na razie próbuję opanować chaos menzurek, pipetek, maseł kosmetycznych i olejków..